Rodzicu, poślij do szkoły sześciolatka, bo w przyszłym roku będzie gorzej - straszy na pierwszej stronie "Gazeta Wyborcza".
Ponad 30-osobowe klasy, nauka na dwie zmiany, przemęczeni nauczyciele - tak może być, jeśli w tym roku rodzice sześciolatków nie poślą ich gremialnie do szkoły - przewiduje "Gazeta Wyborcza".
Wszystko dlatego, że we wrześniu 2012 r., zgodnie z nowymi regulacjami, już wszystkie dzieci w wieku sześciu lat muszą rozpocząć naukę w szkołach podstawowych. Infrastruktura nie jest przygotowana na ten dodatkowy nabór nowych uczniów. Liczba pierwszych klas w niektórych dużych miastach jak np. Katowicach czy Olsztynie wzrośnie nawet ponad dwukrotnie.
Problem przepełnienia to reakcja łańcuchowa. Ciasno będzie później w gimnazjach, trudno będzie dostać się do liceum, potem także na studia - zapowiada "Gazeta Wyborcza".
Od Redakcji:
Rodzice argumentują: dziecko nie jest jeszcze wystarczająco samodzielne, by iść do szkoły. Psychologowie (również cytowana w tekście "GW" Barbara Kułakowska-Szczepanek) twierdzą, że dziecko musi być wystarczająco dojrzałe emocjonalnie, tylko wtedy zyska na wcześniejszym rozpoczęciu nauki. Argument z gatunku "bo w przyszłym roku będzie im trudniej" jest połowicznie prawdziwy - o rok starsze dziecko może sobie poradzić lepiej nawet w większej klasie. Pytanie, jak poradzą sobie w niej przyszłoroczne sześciolatki. One nie będą miały wyboru.
Nie można nie zauważyć też, że w tym roku co chwila pojawiają się informacje o likwidowaniu klas i łączeniu szkół. Być może faktycznie jest zbyt mało środków na utrzymywanie klas. Tym większy jednak problem będzie za rok. Może nie warto ich zamykać?
Joanna Kociszewska
Mówi Wojciech Czuba, znany jest w sieci jako „Ślimak na pustyni”.
"Po co to wszystko, skoro moje serce pragnie innego życia?".
Inspektorzy oświatowi zostali wysłani na obowiązkowe kursy do organizacji Prague Pride.
To pierwszy w tym kraju wyrok dla wysokiej rangi jezuitów w sprawie pedofilii.