Na inauguracyjnym posiedzeniu zebrała się w czwartek nowo utworzona Rada Instytutu Pamięci Narodowej. Zgodnie z prawem pierwsze posiedzenie Rady zwołał p.o. prezes IPN Franciszek Gryciuk. W pierwszej kolejności wybrano jej przewodniczącego - został nim prof. Andrzej Paczkowski.
Być może jeszcze w czwartek Rada rozpisze konkurs na nowego prezesa IPN. Wakat na tym stanowisku trwa niemal rok po śmierci Janusza Kurtyki w katastrofie smoleńskiej.
Członkami Rady są: z nominacji Sejmu - historycy: Andrzej Chojnowski, Antoni Dudek, Andrzej Friszke, Andrzej Paczkowski i Tadeusz Wolsza; z nominacji Senatu - historycy Grzegorz Motyka i Bolesław Orłowski oraz - wyłonieni jeszcze w 2010 r. przez prezydenta Bronisława Komorowskiego - prokurator IPN Antoni Kura i sędzia SN w stanie spoczynku Andrzej Wasilewski.
Wchodząc na zamknięte dla mediów posiedzenie, członkowie Rady wyrażali ostrożny optymizm w sprawie ogłoszenia w czwartek konkursu na prezesa. Podkreślali, że Rada musi jeszcze opracować regulamin konkursu. Nie chcieli też spekulować co do możliwych kandydatów. Jeden z członków Rady prof. Antoni Dudek podkreślił, że nowy prezes będzie przede wszystkim musiał być odporny na naciski polityczne.
Według nowelizacji ustawy o IPN autorstwa PO z 2010 r. głównym zadaniem Rady będzie rozpisanie konkursu i wskazanie kandydata, spoza swego grona, na prezesa IPN. Na 5-letnią kadencję ma go powołać Sejm, za zgodą Senatu, zwykłą większością głosów (przed nowelizacją wymagana była większość 3/5 głosów). Prezesem IPN może być obywatel polski wyróżniający się "wysokimi walorami moralnymi oraz wiedzą przydatną w pracach Instytutu", który korzysta z pełni praw publicznych i jest niekarany; nie był agentem ani oficerem służb specjalnych PRL oraz nie ma związków z obecnymi służbami specjalnymi RP; nie jest też członkiem partii politycznej czy związku zawodowego i nie prowadzi "działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu". Do konkursu może przystąpić osoba, która ma wykształcenie wyższe z tytułem naukowym, doświadczenie na stanowisku kierowniczym; zna problematykę IPN i odpowiednich ustaw; zna języki obce. W ramach konkursu na prezesa odbywają się publiczne przesłuchania kandydatów.
Zdaniem mediów faworytami są szefowie oddziałów IPN: warszawskiego - Jerzy Eisler i krakowskiego - Marek Lasota. Ponadto media piszą o możliwości kandydowania dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Pawła Machcewicza oraz ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego Aleksandra Halla. Członkowie Rady mówili jednak, że niektóre z tych osób ogłosiły już, że nie wystartują.
Z chwilą inauguracji Rady do historii przeszło 11-osobowe Kolegium IPN, wybrane jeszcze za rządów koalicji PiS-Samoobrona-LPR (byli w niej Chojnowski i Paczkowski). Członkiem Rady może być tylko osoba z tytułem naukowym z nauk humanistycznych lub prawnych. Nie było to warunkiem zasiadania w Kolegium, gdzie - jak podkreślała PO - są m.in. b. prezes TVP, inżynier i socjolog wsi, a nie ma żadnego prawnika.
Rada dostała większe kompetencje niż Kolegium. Ma ona m.in. ustalać priorytetowe tematy badawcze i rekomendować kierunki działań IPN oraz opiniować powoływanie i odwoływanie szefów pionów IPN (u prezydenta RP leży już wniosek o odwołanie szefa pionu śledczego IPN Dariusza Gabrela). W przypadku odrzucenia rocznego sprawozdania prezesa IPN przez Radę może ona wnosić o jego odwołanie przez parlament.
PiS zaskarżyło już nowelizację z 2010 r. do Trybunału Konstytucyjnego; miał to uczynić prezydent Lech Kaczyński, ale nie zdążył przed śmiercią w katastrofie smoleńskiej. Gdy w grudniu 2009 r. PO złożyła swój projekt, jej politycy mówili, że "trzeba naprawić tę źle kierowaną przez prezesa Janusza Kurtykę instytucję", bo IPN "zaczął mówić podobnym językiem jak PiS" i mieć "podobną wizję historii". PO zapewniała, że nie chciała odwoływać Kurtyki przed upływem jego kadencji pod koniec 2010 r. Politycy PiS i Kurtyka mówili zaś o próbie "upolitycznienia" Instytutu.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.