Senat podjął w piątek uchwałę o odrzuceniu powstałej z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy nowelizacji ustawy ws. powołania komisji ds. badania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo Polski.
Za odrzuceniem nowelizacji ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007/2022, co rekomendowały senackie komisje, było 50 senatorów, przeciw było 44, nikt nie wstrzymało się od głosu.
Teraz do decyzji Senatu będzie musiał ustosunkować się Sejm, który odrzuca stanowisko Senatu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Podczas prowadzonej w czwartek wieczorem debaty, senator sprawozdawca Aleksander Pociej (KO) przedstawił prace senackich komisji, które zajmowały się nowelizacją powstałą z inicjatywy prezydenta. Przypomniał, że komisje wniosły o odrzucenie ustawy w całości.
Pociej mówił, że nie wiadomo dlaczego prezydent wniósł projekt nowelizacji ustawy, tuż po tym jak podpisał ustawę w tej sprawie. Senator KO przedstawił cały szereg zarzutów pod adresem noweli, przede wszystkim brak - jak mówił - definicji, co to oznacza, że ktoś działał pod wpływem rosyjskim. Argumentował, że komisja może każdemu przypisać takie działanie. "Ta komisja może sobie orzekać dowolnie" - powiedział Pociej.
Podkreślał, że podczas prac w komisjach eksperci, a także Rzecznik Praw Obywatelskich nie zostawili na tym projekcie suchej nitki. Według niego, ustawa o komisji ds. badania rosyjskich wpływów "nie mieści się w żadnym kontekście normalnego funkcjonowania państwa i łamie wszelkie możliwe standardy państwa demokratycznego". Senator KO podkreślał, że w polskim porządku prawnym jest odpowiedni instrument, a jest nim sejmowa komisja śledcza.
Na te zarzuty odpowiedziała prezydencka minister Małgorzata Paprocka, która stwierdziła, że senatorowie zostali wprowadzeni w błąd, co do przebiegu prac komisji i treści nowelizacji.
Stwierdziła, że nowelizacja wprowadza zapisy m.in. o uchyleniu środków zaradczych, reguluje kwestie dotyczące tajemnicy zawodowej, wzmacnia jawność postępowania przed komisją. Paprocka przypomniała też, że zgodnie z nowelą w skład komisji nie mogą wchodzić posłowie i senatorowie, a przewodniczącego wybiorą członkowie komisji ze swojego grona, a nie premier, jak to jest zapisane w pierwotnej ustawie.
Paprocka podkreślała, że komisja w myśl noweli, może wydać decyzję o tym, że ktoś działał pod wpływem rosyjskim tylko w ramach art. 4 ust. 1, który "stanowi, że komisja prowadzi postępowanie mające na celu wyjaśnienie działalności osób w latach 2007-2022 wobec funkcjonariuszy publicznych zdefiniowanych w słowniczku (...) lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla. "Ustawa zawiera stosowną definicję, a następnie jest zamknięty katalog 9 czynności, które komisja może badać" - powiedziała prezydencka minister.
W czasie debaty senator PiS Krzysztof Mróz mówił, że podobna komisja ds. rosyjskich wpływów pracowała we Francji. Dodał, że w Niemczech również zastanawiają się nad powołaniem komisji na wzór tej francuskiej. Mróz stwierdził, że prezydencka nowela rozwiewa też obawy opozycji, że komisja jest wymierzona w przewodniczącego PO, byłego premiera Donalda Tuska.
Senator KO Bogdan Zdrojewski odnosząc się do argumentu o komisji we Francji, stwierdził, że jest to "pudło w uzasadnieniu". Jak mówił, komisja ta została powołana na wniosek Marine Le Pen, która "chciała się wytłumaczyć" z pożyczki z Moskwy na wiele milionów euro, ale jej prawdziwym celem było ukrycie wszystkiego co związane było z tymi pożyczkami, a sama komisja niczego nie wyjaśniła. Senator stwierdził też, że "jeżeli ktoś w półtora miesiąca chce odkryć wpływy rosyjskie" metodą zawartą w ustawie i nowelizacji, to "z pewnością ich nie chce odkryć".
Również wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (KO) stwierdził, że jeśli komisja ma mieć półtora miesiąca na przedstawienie pierwszych wniosków, to oznacza, że "one już są gotowe". Według Borusewicza komisja "ma charakter inkwizycyjny", ma w niej odbywać się śledztwo, postępowanie prokuratorskie i orzeczenie sądowe o infamii. Ocenił też, że nowelizacja to tylko "pudrowanie" nieakceptowalnej konstrukcji komisji.
Senator PiS Jerzy Czerwiński stwierdził, że ma "niewielką pretensję" do prezydenta, bo ta nowelizacja powoduje ponową, niepotrzebną, według niego, dyskusję, która "nic nie wnosi". Ocenił, że nowela, jest też "rozmiękczeniem" pierwotnej ustawy. "My się po prostu cofamy przed nieuczciwą argumentacją opartą na fałszu i kłamstwie" - powiedział.
W tym kontekście przywoływał stwierdzenia, że raport komisji ma być do końca obecnej kadencji, że komisja ma mieć na jego przygotowanie półtora miesiąca, więc "musi już być gotowy". Senator zaznaczył, że nowela usuwa artykuł mówiący, że komisja publikuje pierwszy raport do 17 września 2023 r. Czerwiński mówił też, że ustawa-matka poprawiana jest w kierunku, który sugerowali przedstawiciele opozycji, ale ciągle jest źle, więc zapewne chodzi o to, że "ujawniane są postacie, które kolaborowały z Rosją". Pytał czemu przedstawiciele opozycji "tak bardzo nie chcą", żeby te przepisy weszły w życie. "Boicie się ujawnienia" - dodał.
31 maja weszła w życie - powstała z inicjatywy PiS - ustawa o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022, którą prezydent podpisał kilka dni wcześniej, zapowiadając jednocześnie skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. 2 czerwca Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt nowelizacji ustawy, która została przyjęta przez Izbę w połowie czerwca.
Zgodnie z nowelą, w komisji ds. badania wpływów rosyjskich nie będą mogli zasiadać parlamentarzyści, znoszone są środki zaradcze zapisane w obecnej ustawie (to m.in. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat), a głównym przedmiotem stwierdzenia komisji będzie uznanie, że dana osoba nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym; odwołanie od decyzji komisji ma być kierowane do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.