„Zakazać jest łatwo, ale nikt nie uczy, jak zakazy pogodzić z normalnym życiem” – powiedziała mi kiedyś rozżalona młoda mężatka, której mąż słyszeć nie chciał o dzieciach, dopóki nie zbudują domu.
„Ile katoliczek stosuje antykoncepcję? Nie uwierzysz”. „Katoliczki na potęgę biorą pigułki i stosują prezerwatywy - HIPOKRYZJA?”. Tego typu i trochę łagodniejszych anonsów pojawiło się w ostatnich dniach sporo w Internecie. A wszystko dlatego, że opublikowano wyniki kolejnego sondażu (przez niektórych nazywanego badaniami), na temat stosowania antykoncepcji. Nie, nie w Polsce. W USA. Z powielanych gdzie się da informacji wynika, że w Stanach 98 procent katoliczek użyło kiedykolwiek którejś z zakazanych przez Kościół metod niedopuszczania do poczęcia dziecka.
Łatwo się domyślić, że spora część internetowych doniesień kończyła się jeśli nie wprost sugestią, że w „katolickiej” Polsce jest dokładnie tak samo, to przynajmniej pytaniem, jak to u nas wygląda. Niestety, nie tylko ja nie znalazłem żadnych danych pozwalających odpowiedzieć na to pytanie.
Nie mam więc wiedzy na ten temat, nawet takiej opartej na sondażach. Mam jednak co innego. Długoletnie, mimowolne obserwacje i wywołane nimi rozmowy, które za każdym razem głęboko mnie zasmucają.
Czego dotyczą obserwacje? Przystępowania do Komunii świętej w czasie Mszy świętych. Już dawno zwróciło moją uwagę, że chociaż w kościele są obecne młode kobiety, to gdy przychodzi moment Komunii świętej, zdecydowana większość z nich nie rusza się z ławek. Starsze kobiety – jak najbardziej. Dziewczęta i młode kobiety – nie przystępują do Stołu Pańskiego. Dlaczego?
Od czasu do czasu zaczepiam więc po Mszy i podpytuję. Powtarzają się dwie odpowiedzi: masturbacja i stosowanie różnych form antykoncepcji. Z przewagą tej drugiej. Gdy mówię o spowiedzi, słyszę: „Przecież i tak zaraz znowu do tego wrócę”.
Nie, nie piszę tego po to, aby sugerować złagodzenie nauczania Kościoła w sprawie antykoncepcji. Wręcz przeciwnie. Piszę to, aby zwrócić uwagę, że nauczanie sobie, a praktyka sobie. I że generalnie nic z tego nie wynika. Przecież w Kościele nie chodzi o to, aby grzeszników odstawiać od Stołu Pańskiego, ale żeby im pomóc do niego jak najczęściej przystępować. A młodym kobietom i dziewczętom, katoliczkom, jakoś nikt w tej materii nie pomaga. Nie mówiąc już o tym, że nikt się jakoś nie interesuje ich partnerami, mężami itp., a to często oni wymuszają na swych kobietach stosowanie rozmaitych form antykoncepcji.
„Zakazać jest łatwo, ale nikt nie uczy, jak zakazy pogodzić z normalnym życiem” – powiedziała mi kiedyś rozżalona młoda mężatka, której mąż słyszeć nie chciał o dzieciach, dopóki nie zbudują domu, a gdy mu zaproponowała stosowanie metod zalecanych przez Kościół, to się jej spytał, czy wobec tego ma korzystać z usług prostytutek, bo własna żona mu odmawia. Wcale nie żartował.
Coś w tym pytaniu rozżalonej kobiety jest. Idziemy często w Kościele na łatwiznę, wykrzykujemy z ambony zakazy i nakazy, i zostawiamy z nimi wiernych, niech sobie jakoś radzą. A oni często nie wiedzą jak. I coraz bardziej czują się w Kościele odstawieni. Na boczny tor. Bo nie dotyczy to tylko kobiet, choć wydaje mi się, że one to odstawienie przeżywają ze szczególnym bólem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.