Reklama

Biegusiem

Świat dzieje się wokół, a my ze zdziwieniem odkrywamy w sobie obserwatorów, co najwyżej kibiców.

Reklama

Kiedy byłam młodsza (i lżejsza;), chciałam biegać. Nie było to wtedy modne, nikt nie reklamował wspomagaczy w rodzaju butów za set złotych naszpikowanych technologią prawie kosmiczną (no tak, nie bardzo było gdzie reklamować, bo i internetu było jakby mniej) – ale bieganie wydawało mi się jakimś wyznacznikiem duchowego wzrostu.

Tak, duchowego. Bo utrzymać ciało w ryzach, zmęczyć się, dotykając ziemi, z wolną głową – to by było coś. Czemu właściwie nie zaczęłam? W sumie nie wiadomo – braki w organizacji, inne zajęcia, psy bez kagańców na spacerowych trasach, ach, wiele powodów, choć pewnie niczego nie wyjaśniają. Ale ja nie o tym. Po prostu dzisiaj dostrzega człowiek wiele, coraz więcej właśnie takich przestrzeni, w których nie uczestniczy i raczej już uczestniczył nie będzie. Bez żalu nawet, przecież robił, robi coś innego.

Misjonarze pojechali do Zambii, będzie bieg Frasattiego, ktoś wydał książkę, przeprowadził się, urodził dziecko… Nas tam nie ma. Świat dzieje się wokół, a my ze zdziwieniem odkrywamy w sobie obserwatorów, co najwyżej kibiców. Oczywiście, małe Tereski wszelkiego pokroju odpowiedzą zaraz, że możemy być miłością i takie tam, wszak uczestnictwo w wartościowym nie sprowadza się do fizycznej obecności. Owszem. Tyle że o jakąś nadaktywność także w życiu nie chodzi przecież, tak jakbyśmy mieli być we wszystkim, za każdym razem.

Zastanawiam się czasem, czy umiemy rezygnować? Czy umiemy, nie oglądając się na własne i środowiskowe ambicje, godzić się, że świat (fascynujący i ryzykowny) omija nas niekiedy szerokim łukiem?

Nie chodzi mi o sytuacje, że jesteśmy w Paryżu i, auć, nie pojechaliśmy na parafialną pielgrzymkę, a byliśmy co roku. Ani o to, kiedy rezygnujemy z czegoś, bo tak chcemy, bo świadomie wybraliśmy coś innego (w stylu: ta szkoła, a nie inna, ten facet, nie tamten itp.). Myślę o tych wszystkich razach, kiedy swoją rezygnację odkrywamy jakby mimochodem, po czasie. I właściwie nikt nas nawet nie pytał, czy chcemy rezygnować, nie kazał się nad tym zastanowić, nie ględził o przemyśleniu wszystkich konsekwencji… Tak wyszło. I już, pstryk, poza nami.

Wyrzeczenie się to taka dziwna rzecz. Może dokonać się dzisiaj wobec tego, co nas czeka w przyszłości, za chwilę czy za kilka lat. Ale może dokonać się teraz także wobec tego, co już się dokonało. Kibicowanie czasem musi nam wystarczyć.

*

Przejść nad tym do porządku dziennego. I ruszyć do własnego życia. Biegusiem.

 

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
4°C Poniedziałek
rano
9°C Poniedziałek
dzień
10°C Poniedziałek
wieczór
6°C Wtorek
noc
wiecej »