"Wyczuwam jakiś szczególny nas łączący węzeł psychiczny" - pisał Czesław Miłosz o Jerzym Putramencie. Splot losów noblisty-buntownika i komunistycznego literata przedstawia Emil Pasierbski w wydanej właśnie książce "Miłosz i Putrament. Żywoty równoległe".
"Wyczuwam tutaj jakiś szczególny nas łączący węzeł psychiczny, nie bez zajadów wyższości-niższości. Trochę z tego rozumiem, ale nie ryzykowałbym diagnozy" - pisał Miłosz o swoich kontaktach z Putramentem w "Zaraz po wojnie".
Putrament był od Miłosza o pół roku starszy, obaj pochodzili ze zubożałych kresowych rodzin szlacheckich. Kiedy spotkali się w czasie studiów na Uniwersytecie Wileńskim Miłosz skłaniał się do poglądów lewicowych, Putrament zaczynał studia jako zwolennik endeckiej Młodzieży Wszechpolskiej.
Pierwsze wrażenia tak wspominał Miłosz w "Zniewolonym umyśle": "Był to niezgrabny wyrostek o czerwonej twarzy, gburowaty i kłótliwy. (...) Nosił zawsze grubą laskę, która zresztą była ulubionym narzędziem części męskiej młodzieży skłonnej do antysemickich wybryków. Gamma był zaciekłym antysemitą. Był to jego program polityczny".
Putrament natomiast wspomina w pamiętnikach "Pół wieku", że studenckim kontaktom z Miłoszem towarzyszyło poczucie, że obcuje z poetą o talencie daleko przekraczającym to, do czego zdolny był jako literat on sam. "Pierwsza reakcją na Miłosza było porzucenie wierszy" - napisał.
Znajomość od początku była pełna napięć, doszło nawet do pojedynku bokserskiego. Miłosz miał w stołówce uczelnianej wrzucić do zupy Putramenta pudełko zapałek. Ten, mając już dosyć przytyków zarozumiałego studenta prawa oraz "porażającego chamstwa Miłosza", jak to ujął po latach w eseju "Coś z Miłosza", podszedł do stolika, przy którym siedział autor "Poematu o czasie zastygłym" i zażądał satysfakcji. Spotkali się u Putramenta. Obaj założyli rękawice bokserskie i Miłosz, jak zapamiętał tę historię Putrament, miał dostać od niego w nos. Miłosz w swoich wspomnieniach ogranicza się do przyznania, że doszło do pojedynku. Henryk Dębiński zapamiętał natomiast, że starcie zakończyło się zwycięstwem Miłosza.
Obaj - Miłosz i Putrament - należeli do wileńskiej grupy literackiej "Żagary" jednak ideologicznie byli na przeciwległych biegunach - kiedy Putrament sympatyzował z endecją, Miłosz był w apogeum lewicowości; kiedy Miłosz powędrował w rejony metafizyczne, Putrament coraz bardziej komunizował. Jak pisze Pasierbski, ich przedwojenne kontakty można jednak uznać za poprawne, a nawet życzliwe.
Spotkali się po wojnie w szeregach komunistycznego establishmentu. Putrament został jednym z bardziej wpływowych dygnitarzy partyjnych, Miłosz szukał swojego miejsca w dyplomacji - najpierw w USA, potem w Paryżu. To Putrament ściągnął Miłosza do Polski na Boże Narodzenie 1950 roku. Poeta nie spodziewał się, że zastawiono na niego pułapkę. Obawiający się dezercji kolegi z "Żagarów" Putrament zadecydował o zarekwirowaniu Miłoszowi paszportu, co oznaczało uwięzienie w komunistycznej Polsce i rozłąkę z rodziną. Ostatecznie paszport Miłoszowi warunkowo oddano. Poeta nie zaprzepaścił tej szansy - gdy ponownie znalazł się w Paryżu wystąpił o azyl i schronił się w siedzibie Instytutu Literackiego Jerzego Giedroycia.
To Putrament odpowiadał za zatuszowanie historii ucieczki oraz wymazywanie Miłosza z pamięci polskich czytelników. Dwa lata później ukaże się "Zniewolony umysł", w którym najdłuższy rozdział poświęcony jest Gammie, czyli właśnie Putramentowi, którego Miłosz przedstawia jako "niewolnika dziejów", politycznego nadzorcę życia literackiego w powojennej Polsce. Swego rodzaju odpowiedzią Putramenta jest tekst "Coś z Miłosza" zawarty w tomie "Dwa łyki Ameryki" z 1956 roku. Putrament punktuje w nim wszelkie nieścisłości, jakie znalazł w swoim portrecie jako Gammy, a także zarzuca Miłoszowi posługiwanie się w czasie okupacji litewskim paszportem oraz "dezercję" czyli wybranie emigracji.
Obaj pisarze wspominali o sobie w późniejszych pismach, ton, w jakim to robili, stawał się stopniowo coraz łagodniejszy. Nigdy już potem nie spotkali się osobiście. Putrament był jeszcze świadkiem, jak w 1980 roku Miłosz otrzymał literackiego Nobla; sam jako literat popadał w coraz głębsze zapomnienie.
Książka "Miłosz i Putrament. Żywoty równoległe" ukazała sie nakładem wydawnictwa W.A.B.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.