Wydawać by się mogło, że gdy sięgamy po biografie jakichś ważnych osób, możemy je prawie dostosować do własnych potrzeb, czytać na własny użytek. A to nie są tak pomnikowi jakby się wszystkim zdawało, a to są pełni szacunku dla stworzeń czy zwycięscy w walce z nałogiem.
Te wszystkie aktywne kobiety, wrażliwi mężczyźni, dzieci, dla których obowiązki domowe są miłą sercu częścią dnia… Ach! Nie chodzi mi przy tym o coś na kształt „manipulacji dowodami”, raczej o to, że siłą rzeczy oddaleni przez przestrzeń i czas, opierając się na świadectwie innych, widzimy to, co da się i co chcemy zobaczyć. Trochę tak, jakby wychodzili nam naprzeciw, pokazywali, że można i że warto.
Taka święta Teresa na przykład. Ile tu wartych zapamiętania cytatów, przywoływanych sytuacji, siły charakteru, dobroci serca, zmieniającego życie nawrócenia… Aż chce się napisać „każdy znajdzie coś dla siebie” (choć przecie wiadomo, że nie każdy i że niekoniecznie szukał będzie). Kartkuję jej biografię Emmanuela Renault i jedna rzecz uderza mnie niezmiennie: była sobą. Nie wiem już sama, czy to jakieś wyczulenie osobiste, czy wymóg/zaleta/choroba naszych czasów: ta sobość podsuwana nam tak wyraźnie przed oczy, ale przecież jest.
„W swoim życiu codziennym jest zdecydowanie praktyczna, podejmuje decyzje w miaręnasuwających się okoliczności (…), umie przy tym z konieczności uczynić cnotę” – pisze o Teresie Renault. „Gdy zakładała klasztor w Salamance, towarzysząca jej zakonnica, słysząc w środku nocy (było to 2 listopada) dzwon żałobny, zapytała przerażona: «Matko, gdybym teraz tu nagle umarła, co byś ty wówczas sama jedna poczęła?».Teresa odpowiedziała jej: «Jak się to stanie, siostro, pomyślę, co zrobić. Tymczasem daj mi spać»”.
Kogo widzę? Kogoś, kto zna tę „zła gospodę” jak nazywała życie i nie, nie: „umie się dostosować”. Raczej: żyje. Martwienie się lub jego brak nie są tu przecież na przeciwległych krańcach geniuszu, mocy ducha. Nie przepraszać za to, kim jestem, jaka jestem, nie bać się ani łatki niewrażliwości, ani nadwrażliwości. Siostry – i to ważne (niezbędne?) „tak”, które mówimy samym sobie.
*
O Teresie: „W związku z jakimś nieporozumieniem z prowincjałem jezuitów pisze: «Powiedziałam rektorowi, że tam, gdzie chodzi o służbę Bożą, całe Towarzystwo Jezusowe, cały świat nie jest w stanie przeszkodzić mi iść własną drogą»”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.