Niedawno informowaliśmy o amerykańskiej publikacji, wedle której pornografia wywołuje brak reakcji organizmu na normalną przyjemność seksualną. Do podobnego wniosku doszli naukowcy w Włoch.
Badacze z Uniwersytetu w Padwie przeprowadzili badania u 28 tys. nastoletnich mężczyzn i dwudziestoparolatków. Wynika z nich, że oglądanie w internecie filmów pornograficznych prowadzi do zaburzeń erekcji, a może nawet prowadzić do impotencji.
Mechanizm polega na tym, że silne podniety, które są na wyciągnięcie ręki w świecie wirtualnym, otępiają popęd w realu. Według Włochów, wynika to z mniejszej wrażliwości na dopaminę, zwaną hormonem szczęścia. Z czasem wydziela się jej coraz mniej i organizm nie reaguje bodźce seksualne tak, jak powinien. Mężczyzna wpada w błędne koło, bo każde niepowodzenie w realu do skłan do jeszcze większego uzależnienia od pornografii.
Włoscy uczeni nazwali ten stan "seksualną anoreksją".
Chodzi przede wszystkim o tzw. "twardą" pornografię, ale i ta „miękka” nie jest bezpieczna, bo od niej zaczyna się wspomniane błędne koło. Medycy podkreślają, że stan ten jest odwracalny, ale zajmuje to kilka miesięcy i potrzebna jest specjalistyczna pomoc.
Wspomniany wyżej tekst to: Albo porno, albo dobry seks
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.