Święte słowa ! Trzeba pamiętać to , czego nas uczono już w dzieciństwie, że Pan Bóg jest wszechmocny, ale nie zbawi nas bez naszego udziału. I że zawsze pragnie naszego dobra.
pomieszałeś pojęcia drogi autor - adyć to sam nasz Pan powiedział - że o cokolwiek poprosimy Ojca w imię Jezusa Chrystusa to otrzymamy . natomiast mieszanie tego z modlitwą jest nieporozumieniem . Modlitwa to obcowanie z Bogiem - jak pisała św teresa . ale to nie ma nic wspolnego z prośbą o cokolwiek - modlitwa to uwielbianie Boga poprzez oddanie mu swojego czasu bezintereownie . pozdrawiam
"oddanie mu swojego czasu bezinteresownie" - nigdy nie jesteśmy wobec Boga w pełni bezinteresowni, a w niektórych językach "modlitwa" i "prośba" to jedno słowo. A czy naprawdę umiesz Robaku poprosić w imię Jezusa Chrystusa?
adyć to wolna wola sprawia że wybieramy czas aby być z Bogiem - po prostu być .czas już chyba skończyć z tym że jeżeli nasza prośba jest niewysłuchana to taka jest wola Boga - po prostu nie potrafimy uwierzyć w slowa które wypowiadamy .uczniowie prosili naszego Pana coby przymnożył im wiary , a Jezus Chrystus odpowiedzial że nie wiedzą o co proszą . wiary nam potrzeba . każdy idzie swoją drogą modlitwy - a dobrze jest mieć kogoś kto taką dobrą drogę modlitwy już chodzi . a w kościele katolickim jest sporo nauczycieli takiej drogi - nie ma potrzeby szukać daleko albo nowego jeżeli dobre już jest . pozdrawiam
Bardzo dobry tekst. Gdzieś na forum przeczytałem, że nastolatek modli się by urósł do wzrostu koszykarza. No i doradzają mu, że to jest możliwe, gdy będzie prosił. Od siebie dodam, że Pan Bóg zawsze daje wędkę, a nie rybę, co nie wyklucza sytuacji nie do wytłumaczenia i cuda dzieją się na co dzień. Sam napisałem, że Pan Bóg zawsze dawał mi inaczej niż prosiłem, ale zawsze dwa razy więcej, niż się spodziewałem.
Życie jest ciężkie. Gdy zabraknie rodziny, to człowiek jest zostawiony sam sobie. Chciałoby się uciec do Kogoś, kto przytuli czy uleczy, załatwi pracę, miłość. Pragnienia są ludzkie. Nie ma nic w nich złego. Dyskutując z katolikami spotykałem kilka postaw: jedna z nich to, że do Boga trzeba się zwracać w "poważnej sytuacji". Tyle, że kiedy jest poważna sytuacja? Gdy mam raka lub jestem długotrwale bez pracy? Jest duża popularność zborów zielonoświątkowych bo ludzi tam nauczają, że dobrobyt jest następstwem przyjaźni z Bogiem. A kto nie chciałby żyć w dobrobycie i szczęściu? Inny rodzaj patrzenia na modlitwę to "bądź wola Twoja". Moje nie jest ważne, liczy się tylko co Bóg chce. Oczywiście na pozór nie ma w tym nic złego, w końcu Bóg chce naszego dobra. Z tym, że czasem nie wiemy co jest wolą bożą. Czasem powstają wskutek takiego myślenia takie kwiatki: nie odnalazłem powołania, rozminąłem się z powołaniem ale "wisienka": powołanie jest do kapłaństwa, życia w rodzinie lub samotnego. A może po prostu do bycia świętym i szczęśliwym?
Wiele razy błagałam Boga o pomoc. W życiu byłam zawsze karana. Moja mama jest bez nogi i całe życie miała super trudne z tego powodu. Była zawsze dzielna, dobra i kochająca,, teraz to już nie ma na nic siły. Potem miała zawał, brat mój martwy się urodził . Małżeństwo moim rodziców było nieudane bo ojciec nie troszczył się o rodzinę ciągle miał pretensje do mamy o nic, i nie odzywał się całymi latami. Żył obok, robił złą atmosferę i stres ,. Mnie mąż tez opuścił. I taka jest wola Boża. Wierzę żę Bóg jest Wszechmocny ale mnie jakby ominął.