W ciągu 12 lat istnienia obozu przez KL Dachau i jego podobozy przeszło łącznie ponad 200 tys. osób.
W każdym budynku zagwarantowana będzie izolacja uczestników konklawe.
"To jest demokracja" odpowiadają na krytykę zakwalifikowania AfD jako organizacji ekstremistycznej.
Wierna sobie para żyjąca na "kocią łapę" to jest prawdziwe małżeństwo? To mówi papież Kościoła katolickiego!!!!!! Jaki sens ma teraz nauczanie młodzieży o katolickim małżeństwie? Konkubinat też dobry, kiedy wierny - odpowiedzą. (Już tak mówią uczniowie liceum na lekcjach religii).
Zdaniem papieża, małżeństwo katolickie to ideał. Nie norma dla katolików, lecz ideał. Ideał, czyli coś pięknego, ale nie dla każdego. Bo, jak wiadomo, idealnych ludzi prawie nie ma.
Po prostu chce mi się płakać.
To Ty myślisz, że małżeństwo to idea!
Kobieta i mężczyzna złączeni miłością daną przez Boga nie jest żadną ideą, tylko twardym faktem, bo ta miłość jest trwała.
Papież Franciszek o wiele bardziej zbliżył się do prawdy o małżeństwie. Nie powiedział wszystkiego (może nie wie), ale bardzo się zbliżył do sedna.
Jest wielkim grzechem Kościoła, że nie głosi prawdy o małżeństwie. Szóste Przykazanie Boże, to już jest pusty frazes.
Powtarzam jeszcze raz: Łamanie Szóstego Przykazania Bożego otwiera ludzkie serca na czynienie wszelkiego zła na tym świecie. U źródeł wszelkich morderstw, wojen, złodziejstwa, podłości, leży złamane Szóste Przykazanie Boże.
Rzeczywiście źle przeczytałem. Nie idea, a ideał. Przepraszam.
A co z sakramentem święceń? Mam prawo uważać, że "większość jest nieważna"?
Powiadasz, że sakramentu nie da się unieważnić? Owszem, masz rację. Tylko powiedz mi, proszę, co z przypadkiem, gdy tego sakramentu NIE BYŁO, bo osoba go pozorująca, udająca księdza, przekonana, że jest księdzem itd. sprawowała obrzęd? Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. I to się sprawdza także w tym przypadku.
I o czym my wreszcie mówimy jako ludzie dorośli - "świadomość zbeszczeszczenia" (nb. piszemy zbezczeszczenia) w przypadku degenerata nie wchodzi w grę. W jakim Ty świecie żyjesz?
A dlaczego? Niemoralność kandydata do święceń nie ma wpływu na ich ważność. Ani na ważność odprawionych potem Mszy.
Ja nie mówiłbym że większość małżeństw jest nieważna, tylko większość tego, co obecnie nazywa się małżeństwem, nim nie jest!
Małżeństwo, jest to kobieta i mężczyzna złączeni miłością małżeńską, która jest czysta, czyli pierwsza i jedyna.
ILE JEST W TAKIM RAZIE MAŁŻEŃSTW?!!!
Małżeństwo rozpoczyna się w momencie współżycia płciowego oblubieńców.
Oblubieńcy, to kobieta i mężczyzna złączeni miłością oblubieńczą, która jest czysta, czyli pierwsza i jedyna.
W kościele tzw. ślub, to już jest tylko ofiarowanie małżeństwa Panu Bogu.
Małżeństwo jest nierozerwalne nie dlatego, że małżonkowie nie mogą się rozejść, tylko dlatego że nie chcą się rozejść, bo złączeni są miłością będącą darem Pana Boga, a ta nigdy nie ustaje.
Papież Franciszek powiedział tylko część prawdy o małżeństwie.
Tacy nieświadomie kłamią w oczy Panu Bogu przy ołtarzu, a ksiądz to wszystko akceptuje.
Trzeba zacząć mówić prawdę o małżeństwie, bo inaczej dalej będzie się urągać w oczy Panu Bogu, a na świecie dalej będzie rozlewało się zło, bo takie "małżeństwa", to jest grzech przeciwko Szóstemu Przykazaniu Bożemu, którego łamanie otwiera ludzkie serca na czynienie wszelkiego zła na tym świecie.
Tak na marginesie, w dzisiejszych czasach nikt już nie bierze ślubu w ciąży, każda czeka aż figura po ciąży wróci do formy i dopiero wtedy bierze się ślub -wiecie, fotograf, dopasowana suknia, huczne wesele.
W ten sposób można stwierdzić nieważność naprawdę każdego ślubu. Lucyferiańska logika.
Jeżeli rodzice trzydziestolatków żyjących w kilkuletnim konkubinacie namawiają ich na wzięcie ślubu, to zachodzi wg Ciebie przymus. Powtarzam: diabelska logika.
My z mężem pobraliśmy się jako studenci, po roku znajomości. Wzięcie ślubu kościelnego było dla nas jedynym sposobem aby w zgodzie z sumieniem mieszkać w akademiku razem i zgodnie z sumieniem zażywać uciech łoża. Mogę więc powiedzieć, że był to przymus sumienia. Ale jednak przymus! W takich okolicznościach wzięty nasz ślub był nieważny. Po ćwierćwieczu mi to uświadomiłeś.
Jeżeli młodzi NIE MIELI WOLI zawarcia małżeństwa, ale zrobili to dla "świętego spokoju" - dla rodziców - małżeństwo jest nieważne!
Jeżeli młodzi NIE CHCIELI zawrzeć małżeństwa, ale zrobili to tylko ze względu na ciążę - małżeństwo jest nieważne!
Liczy się rozumna i wolna wola w chwili składania ślubu. To jest logiczne. Małżeństwo, żeby było ważnie zawarte MUSI BYĆ BEZWARUNKOWE!
Jeżeli rodzice, ksiądz, przyjaciel namawiają młodych do zawarcia małżeństwa ukazując jego wielką wartość i młodzi zrozumieją to i zmienią swoją decyzję - postanowią zawrzeć małżeństwo- to, oczywiście, małżeństwo będzie ważne! NIE CHCIELIŚMY, ALE TERAZ CHCEMY - jest więc dobra, wolna wola. Decyzja dojrzała i chwała Bogu i tym, którzy pomogli.
proszę nie żartuj sobie, że pracujący dorośli ludzie około trzydziestki biorą ślub pod przymusem matki rencistki.
Jeszcze w pierwszej połowie dwudziestego wieku ludzie pobierali się najczęściej bez wielkiej miłości - siedemnastolatka wychodziła za wdowca, bo była uboga. Albo łączono morgi i swatano dwoje młodych średnio mających się ku sobie. A jednak nikt nie ważył się wówczas podważać ważności ich sakramentu. Tymczasem dzisiaj robi to papież. To jest niewiarygodne po prostu.
- Niestety wielu ślubujących nie ma pojęcia o tym.
- Pewna siostra klauzurowa powiedziała mi, że wielu żeni się, czy wychodzi za mąż za swoje wyobrażenie o współmałżonku.Potem okazuje się że nie jest taki jak sobie wyobrażał, czy wyobrażałam i "małżeństwo się rozlatuje.
- Wielu bierze ślub, bo to tak fajnie, bo tradycja, bo rodzina, ...
- Takie małżeństwa są zawarte niewaznie.
- Wiele z tego co powiedział papież, słyszałem już wcześniej od pewnego kapłana.
- Wiele małżeństw "sakramentalnych" jest nieważna.
- Jak może być ważne, skoro nie wie co robi, skoro zupełnie nie zdaje sobie sprawy ze swojej decyzji?
- Powiedzenie "tak" w takiej sytuacji, jest czystą fikcją.
- I nie jest to moje zdanie, ja to tylko przyjąłem od ludzi którzy się na tym znają.
- Z siostrą Sakramentką, z którą rozmawiałem, napisałem w ogromnym skrócie,nie miejsce aby pisać obszernie o tym drażliwym problemie.
"Jak może być ważne, skoro nie wie co robi, skoro zupełnie nie zdaje sobie sprawy ze swojej decyzji?"
Człowiek, który nie wie, co robi, ma zaburzenia psychiczne. Jeśli ktoś z takimi problemami zawrze małżeństwo, to jest podstawa do wystąpienia o stwierdzenie nieważności. Jednak są to przypadki skrajnie rzadkie. Tymczasem Pan na serio pisze, że rozejście się wyobrażeń z rzeczywistością po ślubie unieważnia małżeństwo. I jeszcze powołuje się Pan na siostrę zakonną.
- "Słowa są wypowiadane "zewnętrznie", by zadośćuczynić wymogom prawnym, ale nie "wewnętrznie", to znaczy, nie następuje wolne i świadome przyjęcie tego, co oznaczają albo człowiek nie rozumie, do czego się zobowiązuje i zupełnie nieumyślnie wyraża zgodę. Bo tak trzeba. I myślę, że szczególnie ten drugi przypadek ma na myśli Franciszek.
W podobny sposób niektórzy wierni rozumują w odniesieniu do sakramentu pojednania. Sam byłem kiedyś świadkiem takiej rozmowy. Otóż pewna pani skarżyła się drugiej pani, że z jakiejś racji nie otrzymała rozgrzeszenia. Na co usłyszała odpowiedź: "To idź do innego księdza, ale nie mów o tym grzechu i dostaniesz rozgrzeszenie". Co rzeczywiście może się powieść, ale spowiedź jest nieważna, a nawet świętokradcza, bo nie wystarczy tylko to, że kapłan wypowie formułę rozgrzeszenie i zapuka w konfesjonał. Liczy się jeszcze odpowiednia dyspozycja, szczerość i pokora penitenta. Prawnie wszystko gra, od strony duchowej doszło do nadużycia"
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2480,czy-franciszek-sie-pomylil.html
A dlaczego drogo? Siedź proszę kilkanaście miesięcy nad papierami i brudami i jakiejś pary ludzi i rób to za darmo.
Podobno w Hiszpanii obecnie jest hitem zawieranie umowy notarialnel, w której narzeczeni (przed ślubem kościelnym) oświadczają, że nie rozumieją pojęcia nierozerwalności, nie wiedzą po co jest małżeństwo etc. W razie niewypału ta umowa posłuży sądowi biskupiemiu do szybkiego rozwiązania problemu.
I można wziąć nowy wzruszający ślub w białej sukni.
"...narzeczeni oświadczają, ze nie rozumieją pojęcia nierozerwalność..."
Jest na to sposób: w czasie rozmowy kwalifikacyjnej potencjalny pracodawca powinien zażądać okazania takiej umowy. Bo jeżeli kandydat do zawodu nie rozumie pojęcia "nierozerwalność", nie rozumie też z pewnością pojęć "uczciwość", "rzetelność", "niekaralność", "lojalność" - co bardzo ułatwi wstępną weryfikację.
Masz rację! Powinno im się też odebrać prawo jazdy oraz prawa wyborcze, skoro nie rozumieją prostych pojęć.
Masz więcej racji ode mnie...:)
Kochasz swojego męża miłością czystą, tzn. nieużywaną wobec nikogo innego?
Jeżeli tak, to żyjesz w małżeństwie. Jeżeli nie, to żyjesz w spółce egzystencjalno-seksualnej.
A co by się stało, gdyby Lud Boży zgromadził się na Placu Św. Piotra i zaczął się gorliwie modlić o nowego papieża?
Kim są współcześni nupturienci? To ludzie przed trzydziestką, z fakultetami, szerokim dostępem do darmowej wiedzy, oblatanymi w różnych dziedzinach, podróżujących po świecie.
I oni mają być "nieświadomi" co znaczy "i że cię nie opuszczę aż do śmierci"?
Które pokolenie katolików miało dostęp do Katechizmu Kościoła Katolickiego w swoim smartfonie, czyli na wyciągnięcie ręki?
„Z tym przesądem trzeba walczyć, ale powiem wam, że w tych konkubinatach
widziałem dużo wierności. I jestem przekonany, że jest to prawdziwe
małżeństwo. Mają one łaskę właściwą małżeństwu, właśnie ze względu na
zachowywaną wierność” – powiedział Papież.
Amen!!!
„[..] powiem wam, że w tych konkubinatach widziałem dużo wierności. I jestem przekonany, że jest to prawdziwe małżeństwo. Mają one łaskę właściwą małżeństwu, właśnie ze względu na zachowywaną wierność” – powiedział Papież.
Zupełnie inaczej to wyglądało podczas rozmowy Jezusa z Samarytanką przy studni. Jezus nie uznawał konkubinatu stanu za małżeństwo.
nazywa małżeństwem ? Na jakiej podstawie? Myślałam, że nauka Kościołą opiera sie na Bibli. Bibli życie w konkubinacie nazywa grzechem... Nie osądzam ludzi, którzy tak żyją. Mamświadomość, że czesto jedna ze stron nie chce ślubu i ta druga w jakiś sposób cierpi. Nie podważam, że tacy ludzie kochaja się naprawdę i są gotowi za siebie życie oddać. Mają dzieci, któe czują się szczęśliwe ze swoimi rodzicami. Ale to nie jest małżeństwo. Papież ubolewa nad małą ilością dzieci w rodzinach. Łatwo jednak zauważyć, że najwięcej dzieci jest w rodzinach, które mają sakrament i są w jakiejś wspólnocie, np. Domowy Kościół, Neokatechumenat, Odnowa w Duchu Świętym i wielu innych. Mam świadomość, że antykoncepcja jest dziś wszechobecna, ale najmniej jest jej w łąśnie w takich rodzinach, które żyją blisko Boga. Wydaje mi się, że w konkubinatach jest jej najwięcej. CZY PAPIEŻ O TYM NIE WIE?! Może w tym kierunku powinno iść jego nauczanie, aby jednak ludzie zawierali sakramentalne związki iszukali wsparcia we wspólnocie. Franciszek nie zachowuje sie jak dobry wymagający nauczyciel, lecz jak dobry wujek, któy na wszystko pozwala. W wielu kościołach protestanckich pozwolono na liczne ustępstwa dotyczące małżeństwa, kapłaństwa kobiet, antykoncepcji i co? I teraz te kościoły są puste. Papież twierdzi, że konkubinat to małżeństwo, więc w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby przystępować do Komunii Świętej. Może już nawet spowiadać się nie trzeba?
Nie rozumiem tego nauczania. I ciekawe co na to Pan Bóg?
A ja pieniądze zbieram na ślub i wesele jak jakiś staroświecki gumofilec. Oświadczę wszystkim, że zgodnie z nauczaniem papieża, ślubu nie będzie.
Moje osobiste obserwacje potwierdzają, że nawet w Polsce do sakramentu małżeństwa (a wcześniej bierzmowania) bardzo często przystępują ludzie religijnie obojętni lub wręcz wrodzy Kościołowi. Dziwi mnie, że tak wiele osób oburza się słowami Ojca Świętego, skoro kryzys wiary jest czymś oczywistym nawet w Polsce, a co dopiero w krajach Europy Zachodniej, ale i Argentyny, gdzie poziom praktyk religijnych jest dramatycznie niski.
Takie pseudo-sakramentalne małżeństwa mogą być gorsze od konkubinatu na tej zasadzie, jak faryzeusz był gorszy od celnika (mam nadzieję, że jasno się wyrażam). Tak rozumiem słowa Papieża.
Szczęśliwe z pozoru pary żyjące w konkubinacie po prostu jadą na antykoncepcji - i żyje się im wygodniej.
Poza tym - czy jest tam rzeczywista wierność, czy dobrze ukrywane zdrady - to inna kwestia.
Papież Franciszek zapewne zachwyciłby się historią króla Anglii Edwarda VIII i dwukrotnej rozwódki Wallis Simpson. Edward dla niej zrzekł się tronu, po czym związał się z nią i wyjechali razem z kraju. Wzruszająca wierność i poświęcenie, prawda, Ojcze Święty?
Trzeba papieża z tą historią zapoznać, bo pochodzi z Ameryki Południowej i nie wie, co się działo w Europie przed jego przyjazdem.
Tak jest.
Nie jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni do tego, że papież mówi o konkretnych ludziach i pokazuje jak rozeznawać, towarzyszyć i włączać. Poprzednicy mówili uniwersalnie, ich słowa można było odnieść do całego Kościoła. A tu niespodzianka, inny styl komunikacji i nad Wisłą lament, że papież ceni bardziej konkubinat niż małżeństwo.
Jak pisze bp. Ryś w książce „Skandal miłosierdzia” w młodości zszokowały go słowa św. Jana Pawła II, że nie da się żyć wg Dekalogu. I co Państwo powiedzą? Że święty Papież był heretykiem? Oczywiście, że nie! Trzeba dociekać sensu nauczania.
A ileż jest trudnych fragmentów w Ewangelii! Ja się nie łudzę, że lepiej ją rozumiem, niż Ojciec Święty. A ile z tego, co rozumiem, realizuję? Mało, za mało… Natomiast mam przekonanie, czytając i słuchając Franciszka, że jego rozumienie Ewangelii jest na innym, znacznie wyższym poziomie. Na poziomie rozumienia Boga, który jest Miłością. To samo przekonanie mam czytając Jana Pawła II, Benedykta XVI. Nie wszystko rozumiem, miewam wątpliwości. A jak nie rozumiem, to wcale nie modlę się o światło Ducha Świętego, co wyżej polecam ;-) Ach, te potyczki z wiarą… Dobrej niedzieli (a propos: polecam wszystkim list apostolski „Dies Domini” :-) ).
Papież stwierdził, że konkubinat ma łaskę właściwą sakramentowi małżeństwa ze względu na wierność. To nie zostało sprostowane przez o.Lombardiego.
Przez dwa tysiące lat nauczania Kościoła każdy stosunek pozamałżeński był grzechem ciężkim, a uporczywe trwanie w grzechu ciężkim to był grzech przeciw Duchowi Świętemu, który nie może zostać odpuszczony "ani w życiu tym ani w przyszłym".
Obecnie nagle okazuje się, że regularne uprawianie stosunków pozamałżeńskich jest cnotą wierności, która skutkuje otrzymaniem łaski sakramentalnej.
Czego tu jeszcze nie rozumiecie ludzie.
Jeśli przez dwadzieścia lat ktoś będzie symulować Mszę Św.to dostanie automatycznie łaskę święceń kapłańskich?
Czy serio uważacie, że współcześni Argentyńczycy są głupsi, mniej poinformowani, bardziej zmuszani do małżeństwa niż byli wtedy? Naprawdę tak uważacie?
1. Logika wywodu
Tutaj widzę słabość (przepraszam), którą wyjaśnię na przykładzie:
-X w wieku 6 lat nie umie dowieść teorii względności
-X w wieku 24 lat jest o mądrzejszy, lepiej poinformowany
-czy z powyższego X wynika, czy X w wieku 24 lat umie dowieść teorii względności?
Skrótowo: chodzi mi o to, że chrześcijaństwo jest trudne i ludzkość generalnie (a każdy z nas z osobna) nie dorasta do niego.
Piszę skrótowo, więc tylko zaznaczę, że nie zamierzam Pana/Pani obrażać, tylko wyjaśniam!
2. Rozerwalność małżeństwa
Przecież z tym nie ma między nami sporu (o ile kojarzę z wyjątkiem przywileju Pawłowego)!
Kopiuję ponownie, co powiedział Papież:
"ludzie nie wiedzą, czym jest sakrament, piękno sakramentu, nie wiedzą, że jest nierozerwalny, nie wiedzą, że jest na całe życie"
Pozdrawiam.
Pochwała grzechu, to, Pani zdaniem, wyższy poziom rozumienia Ewangelii.
Co powiedział Ojciec Święty o małżeństwie: "...ludzie nie wiedzą, czym jest sakrament, piękno sakramentu, nie wiedzą, że jest nierozerwalny, nie wiedzą, że jest na całe życie”. Chyba dobrze powiedział? :-)
Potem dodał informację o północno-wschodniej Argentynie, a więc bardzo lokalną sprawę, gdzie według jego duszpasterskiego rozpoznania ludzie nie przystępując do Sakramentu z powodu jakiś lokalnych zabobonów, ale w duchu go przyjmują, nawet być może o tym nie wiedząc. Tak to rozumiem. Na ile znam Ewangelię i nauczanie Kościoła, to takie rozpoznanie uważam za normalne. Mi się to kojarzy z sytuacjami, gdy Jezus znajdował większą wiarę u niektórych pogan. Kojarzy mi się to z sytuacją, gdy wierni nie uczestniczą w Eucharystii, bo nie ma księży. Kojarzy mi się z nauką o zbawieniu niechrześcijan, do których nie dotarła Ewangelia.
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie”.
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?"
My w Polsce mamy wciąż jeszcze względnie mocne chrześcijaństwo, dostępne kościoły, katechizację w szkołach. Ja osobiście raczej obawiam się, że będę sądzony z tego, że tylu ludzi na świecie żyje w zabobonach, a ja im nie głoszę Ewangelii. Darmo dostałem, mało komu dałem.
Gdyby Franciszek ograniczył się do tego, co Pan(i) cytuje, nie byłoby problemu. Wspomniani Argentyńczycy żyją zabobonami. Trzeba ich nawracać. To oczywiste. Ale Franciszek te konkubinaty pochwala. Jasno mówi, że mają łaskę prawdziwych małżeństw. Tzn. żyją w grzechu ciężkim i mają łaskę. To jest dowartościowanie tego ciężkiego grzechu. W konsekwencji - utwierdzanie ludzi w grzechu.
Jeśli Pan(i) tego nie dostrzega albo nie chce dostrzec, to nie ma sensu dyskutować. Z niewidomym nie rozmawia się o kolorach.
Czyli cenzura jest odpowiedzią na gigantyczny problem Kościoła, jakim jest Franciszek. Wszystko pod hasłem: nie mówmy o problemach, nawet ich nie dostrzegajmy, a same się rozwiążą.
Tylko cicho, tylko cicho, tylko cicho, cicho, cicho. Śpiewał za komuny Grechuta.
Jeśli już powołujesz się na Ewangelię, to przypomnij sobie co Pan Jezus powiedział kobiecie Samarytance, z którą rozmawiał przy źródle Jakuba [J 4, 1-26]. Powiedział jej, że ten mężczyzna, z którym teraz żyje, nie jest jej mężem. W tym kontekście Pan Jezus nic nie mówi o "prawdziwej miłości", lecz zwraca uwagę kobiecie, że nie żyje w małżeństwie. Koniec. Kropka.
Duch Święty z fałszu nigdy nie czyni prawdy. Grzechem jest kuszenie Ducha Świętego, żeby to uczynił. Konkubinat (nawet z tą Franciszkową "prawdziwą miłością") nie jest małżeństwem. Niezależnie od tego, kto to mówi, mówi nieprawdę i żadne modlitwy i rozmyślania niczego tu nie zmienią. Utożsamienie konkubinatu z małżeństwem nie jest żadną głęboką tajemnicą, lecz zwykłym fałszem i herezją.
«Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą»
Jej sytuacja nie jest więc koniecznie identyczna z tą, którą rozpoznał Franciszek w swojej pracy duszpasterskiej. Ufam, że rozpoznanie Ojca Świętego jest słuszne, zwłaszcza że w tej samej wypowiedzi potwierza on zasadniczą prawdę dotyczącą małżeństwa tj. mówi o jego nierozeralności (2 razy już cytowałem ten fragment wypowiedzi).
Pozdrawiam.
Komu służysz cenzorze?
Jeżeliby natomiast papież powiedział ex cathedra coś, co byłoby sprzeczne z Magisteium Kościoła, to automatycznie zaciąga ekskomunikę i automatycznie leci z urzędu.
"By siać zamęt wśród katolików, media antykatolickie podporządkowane masonerii wypracowały nową technikę sabotażu. Wiele z nich jednocześnie szerzy informacje o rzekomych rewolucyjnych wypowiedziach papieża Franciszka, które rzekomo mają być sprzeczne z dotychczasowym nauczaniem katolickim. Nagonkę podkręca na portalach społecznościowych wroga agentura antykatolicka uplasowana w środowiskach prawicowych.W rzeczywistości rzekomo kontrowersyjne wypowiedzi papieża są wyrwane z kontekstu, zmanipulowane i sprzeczne z przesłaniem Ojca świętego. Jednak nikt kłamliwych doniesień nie prostuje. A wielu katolików zamiast zachować spokój, sprawdzić jak wyglądają rzeczywiste wypowiedzi papieża, ulega masońskiej histerii i włącza się w internetową nagonkę na ojca świętego."
KKK 2390 Wolny związek ma miejsce wówczas, gdy mężczyzna i kobieta odmawiają nadania formy prawnej i publicznej współżyciu zakładającemu intymność płciową.
Określenie to jest zwodnicze: Co może oznaczać związek, w którym osoby nie podejmują zobowiązań wobec siebie i dają w ten sposób wyraz brakowi zaufania w odniesieniu do drugiej osoby, do samej siebie lub do przyszłości?
Określenie "wolny związek" odnosi się do różnych sytuacji, takich jak: konkubinat, odmowa małżeństwa jako takiego, niezdolność do podjęcia trwałych i ostatecznych zobowiązań (Por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 81). Wszystkie te sytuacje znieważają godność małżeństwa; niszczą samo pojęcie rodziny; osłabiają znaczenie wierności. Są one sprzeczne z prawem moralnym. Akt płciowy powinien mieć miejsce wyłącznie w małżeństwie; poza nim stanowi zawsze grzech ciężki i wyklucza z Komunii sakramentalnej.
KKK 2391 Wiele osób zamierzających zawrzeć małżeństwo domaga się dzisiaj swoistego prawa do próby. Bez względu na powagę tego zamiaru ci, którzy podejmują przedmałżeńskie stosunki płciowe, "nie są w stanie zabezpieczyć szczerości i wierności relacji międzyosobowej mężczyzny i kobiety, a zwłaszcza nie mogą ustrzec tego związku przed niestałością pożądania i samowoli" (Kongregacja Nauki Wiary, dekl. Persona humana, 7). Zjednoczenie cielesne jest moralnie godziwe jedynie wtedy, gdy wytworzyła 2364 się ostateczna wspólnota życia między mężczyzną i kobietą. Miłość ludzka nie toleruje "próby". Domaga się całkowitego i ostatecznego wzajemnego daru z siebie (Por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 80). Możesz to wyjaśnić? Bo ja nie potrafię.
Mam wrażenie, że ten dzień jest naprawdę blisko.
Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. 1 Kor 6, 9-10
WIĘC: ani cudzołożnicy (= związki niesakramentalne),
ani mężczyźni współżyjący z sobą (homozwiązki)
-> nie odziedziczą królestwa Bożego
Nie chodzi o fałszywe poczucie własnej bezgrzeszności, ale o życie bez grzechu ciężkiego, a jeśliby takowy się zdarzył - o jak najszybszy powrót do łaski Bożej przez spowiedź sakramentalną.
Tak mówi nauczanie Kościoła.