Jaka pamiec ludzka jest zawodna. Przywozono do kraju po kilkadziesiat trumien przez kilka dni. Kto mial mowic rodzinom: to teraz zadnego pogrzebu - zabieramy te szczatki na sekcje? I ile by to trwalo? Tak moze pisac tylko ktos, kto nie pamieta tamtego czasu i emocji.
Pogański kult trupów Polaków, jak i nienawiść do niektórych z nich, nie zna granic. Była uzasadniona propozycja mogiły zbiorowej, jak niemal w każdej katastrofie samolotów pasażerskich jest wskazane. Wskazane, bo porozrywanych kawałków trupów nie da sie doszukać i złożyć i ich DNA jest tak czy tak skażone przez kawałki obcej tkanki i krwi. Żałosne.
A Ty? Zaliczasz się do jakiejś kultury? Jest taka, co pozwala wypełniać nawet dobrze zachowane ciała śmieciami, petami i butelkami, a facetowi do trumny "dla zabawy" dorzucać kawałek kobiety? Odkryłeś taką kulturę? Musisz być z tego bardzo dumny, to widać.
Najlepiej było pochować wszystkich w jednym grobie i wybudować pomnik z tabliczka mi wszystkich ofiar. Nie było by takiego zamieszania pretensji i ogromnych kosztów, które pokrywa się z kieszeni podatników. U nas zawsze jest na odwrót, coś się robi na ratusz a po fakcie się zaczyna myśleć.
To była katastrofa lotnicza: na miejscu były szczątki ofiar (a osób, które zginęły 96) i jest logiczne, oczywiste i rzeczywiste (jakkolwiek to nie brzmi), że wszystko wymieszało się ze sobą. I kwestia następna - jak można robić obchody lotniczej katastrofy co miesiąc, co rok z takim przepychem, budząc w Polakach niezdrowe emocje ( i pewnie komuś bardzo na tym właśnie zależy). A winniśmy tym, którzy osiem lat temu zginęli pod Smoleńskiem pamięć w wytrwałej modlitwie. Wszystkim, bez wyjątku. Dziewięćdziesięciu sześciu osobom.
Każdemu przysługuje oczywiste naturalne prawo do godnego pochowania zmarłej bliskiej osoby oraz przeżywania żałoby po niej w takiej formie i tak długo jak to odczuwa. Pogardliwe zarzuty co do konieczności (?!) pochowania wszystkich ofiar w zbiorowym grobie oraz przepychu (?!) form i treści przeżywanej żałoby, uważam za co najmniej wyjątkowo niestosowne wobec osób bliski ofiar tragedii 10-04-2010.
Msza, wszelkie obrzędy liturgiczne pomieszane z politycznymi, partyjnymi wynurzeniami, przemówieniami i konwektyklami, a także odczytywanie, na siłę i pod przymusem, tzw. apeli smoleńskich przy każdej okazji uroczystości historycznej, żonglowanie emocjami rodzin, tj. ogłaszanie różnych wersji katastrofy (mgła, strzały, eksplozje, bomby, trotyl...) bez przedstawienia niezbitych dowodów to jest "wyjątkowo stosowne"?
Coś takiego - pierwsze słyszę żeby ktokolwiek był zmuszany (?!) do udziału w jakiejkolwiek Mszy ŚWIĘTEJ (!) czy obrzędach liturgicznych (?!) w intencji ofiar tragedii 10-04-2010 albo pod przymusem musiał słuchać listy ofiar tej tragedii. Podtrzymuję moje stanowisko, że publiczne odmawianie bliźnim prawa do wybranej przez nich formy i treści uczczenia pamięci osób zmarłych jest i żenujące i smutne i - w gruncie rzeczy - bardzo niechrześcijańskie ...
Jakie szokujące? Kogo to szokuje? Chyba kogoś pozbawionego kompletnie wyobraźni. Nie trzeba być ekspertem lotniczym, żeby sobie wyobrazić, w jakim stanie były ciała ofiar katastrofy i wiedzieć, że w kilka dni po wypadku niemożliwe było rozdzielenie wszystkich szczątków i umieszczenie w osobnych trumnach wszystkich części ciała należących do poszczególnych osób.
W cywilizowanych krajach, czyli np. USA, po jednej z wielkich katastrof lotniczych szczątki ofiar - uwaga! - BULDOŻERAMI zsypano do jednej wspólnej mogiły i postawiono na tym miejscu pomnik. Wyobrażasz sobie, żeby coś takiego "udało się" w Polsce?
Decyzja prokuratury o przymusowej ekshumacji wszystkich ofiar była przecież czysto politycznie motywowanym działaniem, które miało za zadanie siac nienawiść i ugodzić w polityków poprzedniej władzy.
Prezydent nie miał może jedynej prawowiernej myśli politycznej, ale z pewnością odważną. Do walki o ideały prof. z czasów szefowania NIK trzeba było mieć wiele odwagi, żeby domagać się uprawnień egzekutywy dla Izby. Później naraził się Buzkowi. No i jeszcze projekt Konstytucji Solidarności, w którym uczestniczył. Co było potem doskonale wszyscy zainteresowani wiedzą. Mieliśmy prezydenta, który potrafił realnie iść pod prąd za co zapłacił cenę najwyższą. Pewnie większość z uczestników lotu taka była, ale myśl prezydenta jest najbardziej znana.
Prawda o przyczynach,wskazanie sprawców,kara dla zdrajców i odbudowa wspólnoty narodowej,wolnej od fałszywej "jedności" z Obcymi - są Polakom bardziej potrzebne niż pomniki.
Z wielkim zainteresowaniem śledziłem działania prezydenta Kaczyńskiego po tym jak prezydent USA zapragnął resetu stosunków a Rosją. Ta katastrofa wyraźnie wzmocniła pozycje nie tylko Niemiec i Rosji w Europie ale i pewnego "funduszu inwestycyjnego" który wkrótce zaczął pobierać od Polski słoną daninę. Coś na co zabity w katastrofie prezes NBP nigdy by się nie zgodził... Proszę sobie przypomnieć reakcje stolic europejskich na "katastrofę" polskiego samolotu. Żółwiki z prezydentem/premierem Putinem robił wtedy nie tylko pan Tusk...