Czytałam "Źródło na pustyni miast" - mistyczne, inspirujące dzieło. Porządkuje życie, jeśli człowiek nie wie, dlaczego znalazł się na pustyni, czyli właśnie w mieście. Gorąco polecam.Dużo konkretnych wskazówek. To ciekawe, że w wielu punktach zalecenia Delfieux są zbieżne z modnym ostatnio minimalizmem - "Idź. Sprzedaj. Oddaj. Przyjdź.Naśladuj Chrystusa." No, może ostatnie zdanie rzadko pojawia się u nowoczesnych minimalistów, ale wcześniej czy później będą musieli je uwzględnić, bo bez naśladowania Chrystusa zestawy porad, jak żyć skromnie i w zgodzie ze światem staną się tylko drogą do kolejnego zniewolenia. Nie wiem, czy wyraziłam się jasno, ale zwykle nie piszę komentarzy. Śmierć Delfieux mnie poruszyła, bo niedawno przypomniałam sobie jego dzieło i obiecywałam sobie, że do niego wrócę. No to teraz na pewno wrócę...
Komunia święta pod dwiema postaciami udzielana wiernym przez wiernych, w tym przez kobiety, komunikanty nie są białe, ale z dodatkiem czegoś (otrębów pszennych??), nie ma klękania w czasie przeistoczenia, niezrozumiałe śpiewy, w które nie można się włączyć (są na bardzo specyficznym tonie i poziomie, w zasadzie tylko dla kobiet i to takich, które obeznane są ze śpiewem).
Wolę prostą zwykłą liturgię w typowym kościele w Polsce, wśród prostych zwykłych ludzi i babć w moherowych berecikach, bez nadęcia i liturgicznych eksperymentów zasięgniętych z zachodu.
Chyba już ok.20 lat temu odkryłam "Żródło na pustyni miast".Żyłam tą regułą na własny uzytek, gdyz bardzo porządkowała moje życie - praca, dom, modlitwa, Msza, wspólnota, goscinność itd.To, co miałam w sercu, znalazłam nagle opracowane w sposób perfekcyjny. Szczególnie urzekło mnie ubóstwo JWM. Pracowanie na pół etatu, by zdobyc środki do zycia, ale zyskac jednoczesnie czas na modlitwę, adorację, medytację, liturgię - to było odkrycie. Wszysto w JWM mnie fascynowało, a żyjąc ich regułą, czuję się bardzo z nimi związania. Nie musi to być formalne, ważne że jest duchowe.
Gorąco polecam.Dużo konkretnych wskazówek. To ciekawe, że w wielu punktach zalecenia Delfieux są zbieżne z modnym ostatnio minimalizmem - "Idź. Sprzedaj. Oddaj. Przyjdź.Naśladuj Chrystusa." No, może ostatnie zdanie rzadko pojawia się u nowoczesnych minimalistów, ale wcześniej czy później będą musieli je uwzględnić, bo bez naśladowania Chrystusa zestawy porad, jak żyć skromnie i w zgodzie ze światem staną się tylko drogą do kolejnego zniewolenia.
Nie wiem, czy wyraziłam się jasno, ale zwykle nie piszę komentarzy. Śmierć Delfieux mnie poruszyła, bo niedawno przypomniałam sobie jego dzieło i obiecywałam sobie, że do niego wrócę. No to teraz na pewno wrócę...
Komunia święta pod dwiema postaciami udzielana wiernym przez wiernych, w tym przez kobiety, komunikanty nie są białe, ale z dodatkiem czegoś (otrębów pszennych??), nie ma klękania w czasie przeistoczenia, niezrozumiałe śpiewy, w które nie można się włączyć (są na bardzo specyficznym tonie i poziomie, w zasadzie tylko dla kobiet i to takich, które obeznane są ze śpiewem).
Wolę prostą zwykłą liturgię w typowym kościele w Polsce, wśród prostych zwykłych ludzi i babć w moherowych berecikach, bez nadęcia i liturgicznych eksperymentów zasięgniętych z zachodu.
goscinność itd.To, co miałam w sercu, znalazłam nagle opracowane w sposób perfekcyjny. Szczególnie urzekło mnie ubóstwo JWM. Pracowanie na pół etatu, by zdobyc środki do zycia, ale zyskac jednoczesnie czas na modlitwę, adorację, medytację, liturgię - to było odkrycie. Wszysto w JWM mnie fascynowało, a żyjąc ich regułą, czuję się bardzo z nimi związania. Nie musi to być formalne, ważne że jest duchowe.