Adwokat rodzin smoleńskich i poseł Solidarnej Polski Bartosz Kownacki zastanawia się, czy w sprawie próby samobójczej prokuratora wojskowego płk. Mikołaja Przybyła nie było jakiegoś drugiego dna.
Mec. Kownacki nie przesądza, kto miał słuszność w sprawie billingów dziennikarzy w kontekście przecieków ze śledztwa smoleńskiego. - Jeśli w grę wchodziło ujawnienie treści SMS-ów, to potrzeba na to zgody sądu – zauważył adwokat, zaznaczając, że trudno mu się wypowiadać jednoznacznie, bo z doświadczenia wie, że czasem co innego robi prokuratura, a inaczej opisują to dziennikarze.
Adwokata dziwi jednak, że gdy gruchnęła sprawa billingów dziennikarzy w kontekście przecieków ze śledztwa smoleńskiego, prokurator generalny Andrzej Seremet na konferencji prasowej „wypowiedział się tak, jak oczekiwali dziennikarze”, zanim sprawa została w pełni zbadana. – Nie przypominam sobie, żeby przełożeni prokuratury tak się wypowiadali – podkreśla mec. Kownacki.
Zdaniem, posła, ciekawą kwestią, wartą zbadania, jest to, o czym mówił prokurator Przybył przed próbą samobójczą. A mówił o przetargach w wojsku, tłumaczył, że prokuratura jest ostatnia zapora przed nieprawidłowościami tej sferze. – Być może jest w tym wszystkim jakieś drugie dno – ocenia poseł Solidarnej Polski.
Przyszły papież jeździł konno podczas swej wieloletniej posługi w Peru.
Jego zwolennicy nazywali go "Baba" (Ojciec), "Agwambo" (Dzieło Boga) i "Tinga" (Traktor).
Dzień szczególnej pamięci o dzieciach zmarłych przed narodzinami i o ich rodzinach.
To pierwszy dowód na to, że doświadczenie mowy przyczynia się do rozwoju mózgu w tak młodym wieku.