Czy słuszny jest zarzut, że osoba, której nie podoba się pomysł manifestowania na ulicy gejów i lesbijek, jest nietolerancyjna - zapytała Rzeczpospolita Tomasza Żukowskie, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Dlaczego parady równości budzą tak ogromne emocje, zarówno wśród ich przeciwników, jak i zwolenników? - Bo kwestie obyczajowe dotykają spraw dla każdego z nas fundamentalnych, określają naszą tożsamość i są tak samo ważne jak stosunek do bezrobocia, ekonomii czy poszukiwania poczucia bezpieczeństwa. To, jak duże emocje budzi obyczajowość, świadczy o tym, jak istotną rolę odgrywa ona w naszym życiu. Tak jest nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych dyskusja o prawie homoseksualistów do zawierania małżeństw miała bardzo duży wpływ na wynik ostatnich wyborów prezydenckich. - Czy słuszny jest zarzut, że osoba, której nie podoba się pomysł manifestowania na ulicy gejów i lesbijek, jest nietolerancyjna? - W tradycyjnym rozumieniu tego słowa, społeczeństwo polskie jest tolerancyjne. Słowniki wyrazów obcych mówią, że pochodzące z łaciny słowo "toleruję", oznacza wyrozumiałość dla cudzych poglądów i zachowań, nawet gdy uznaje się je za niewłaściwe. W sprawach dotyczących odmiennych zachowań seksualnych Polacy są tolerancyjni właśnie w tym znaczeniu: znoszą je, chociaż nie akceptują. Przy okazji tych demonstracji toczy się jednak zupełnie inna dyskusja. Organizatorzy oczekują, że ich postępowanie zostanie uznane za równie właściwe, jak inne preferencje. A to już, dla większości tradycyjnie nastawionego społeczeństwa polskiego, oczekiwanie zbyt daleko idące. - Co popycha ludzi do manifestowania swoich odmiennych preferencji seksualnych na ulicy? - Z reguły do wyjścia na ulicę prowokują ludzi bardzo różne dążenia: czasem manifestacja ma na celu przywrócenie porządku prawnego, innym razem jego obalenie. Można demonstrować w obronie jakiegoś systemu wartości, albo po to, żeby sprowokować jego zmianę.
Setki tysięcy najmłodszych żyją dziś na granicy przetrwania.
List do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen
Widzowie będą go mogli zobaczyć w kinach już od 10 października.