„Chiny winny zmyć z siebie brud po masakrze na placu Tiananmen" - uważa kard. Joseph Zen Ze-kiun. Biskup Hong Kongu przewodniczył 4 czerwca czuwaniu modlitewnemu w intencji demokracji w Chinach.
Poprzedziło ono manifestację w 18. rocznicę masakry studentów domagających się reform ustrojowych. Zdaniem organizatorów wzięło w niej udział 55 tys. osób. Kard. Zen Ze-kiun wyraził jednocześnie gotowość spotkania się z władzami w Pekinie. Według danych rządowych, 4 czerwca 1989 r. zginęło ponad 200 osób, ale nikt na samym placu. Niezależne organizacje twierdzą natomiast, że na placu poniosły śmierć setki, jeśli nie tysiące osób.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.