Nie ustają wysiłki Kościoła na rzecz uwolnienia zakładników z rąk Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii.
Problemem wydaje się jednak niezdolność kierownictwa FARC do podjęcia jakichkolwiek zwrotnych decyzji po licznych ciosach, jakie partyzanci otrzymali w ostatnich miesiącach od wojsk rządowych. Ubolewanie z powodu zaistniałego impasu wyraził nowy przewodniczący kolumbijskiego episkopatu. Jego zdaniem lewaccy rebelianci utracili kontakt z rzeczywistością, która uległa radykalnej zmianie od czasu rewolucyjnych nastrojów z lat 60. ubiegłego wieku. „To nie przemoc ma być sposobem przeprowadzania dogłębnej odnowy społeczeństwa, ale sprawiedliwość i pokój – stwierdził w wywiadzie radiowym abp Rubén Salazar Gómez. – Partyzantka powinna uznać, że nadszedł moment uwolnienia wszystkich porwanych i przystąpienia do negocjacji”. Bezpośrednią drogę pomocy uprowadzonym zaproponowała katolicka organizacja o nazwie „Operacja Kolbe”. Jej członkowie – zgodnie ze wzorem patrona, św. Maksymiliana – proponują siebie jako dobrowolnych zakładników w zamian za uwolnienie osób dotychczas przetrzymywanych przez rebeliantów. Celem „Operacji Kolbe” miałoby być ulżenie losowi porwanych i ich rodzin. Oczywiście taka wymiana miałaby dokonać się za wyraźną zgodą dotychczasowych zakładników. Oblicza się, że w rękach różnych ugrupowań zbrojnych w Kolumbii przetrzymywanych jest ponad 4 tys. osób.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.