Jednak w Mariupolu nadal słychać strzały z broni automatycznej.
Według agencji Interfax-Ukraina, w nocy ze środy na czwartek przerwano szturm na jednostkę ukraińskich wojsk wewnętrzych w Mariupolu,na południowym wschodzie Ukrainy. Jednak w mieście nadal słychać strzały z broni automatycznej.
Wcześniej w środę Interfax-Ukraina informowała, że niezidentyfikowani napastnicy zaatakowali batalion ukraińskich wojsk wewnętrznych w Mariupolu, po odmowie żołnierzy "przejścia na stronę narodu".
Według Interfax-Ukraina, napastnicy pojawili się przed jednostką ok. godz. 20 czasu miejscowego (19 czasu polskiego) i postawili dowództwu ultimatum: "albo przechodzą na stronę +narodu+, albo za 15 minut rozpocznie się szturm".
Ludzie, którzy zgromadzili się przed bramą zażądali od żołnierzy aby "podzielili się bronią" i zaczęli obrzucać wojskowych "koktajlami Mołotowa". Żołnierze oddali ostrzegawcze strzały w powietrze, strzały było również słychać ze strony atakujących.
Według niepotwierdzonych informacji, 1 z atakujących poniósł śmierć a ponad 10 zostało rannych.
Na terenie jednostki płonie budynek gospodarczy.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.