Francja miała szansę na nowego de Gaulle’a. Nowy de Gaulle jednak chyba stracił szansę na Francję.
Prosty przepis na „zaoranie” pewniaka w wyborach prezydenckich: puścić w obieg informację o nadużyciach finansowych, do tego z udziałem żony kandydata – i pozamiatane. To oczywiście przepis z francuskiej kuchni politycznej (w Polsce bardziej ciężkostrawne afery wyborcy u polityków jakoś trawią). Na razie François Fillon, bo o nim mowa, próbuje wybronić się z afery, która spadła na niego w momencie, gdy prezydenturę miał prawie w kieszeni. Miał, bowiem sprawa fikcyjnego – jak twierdzą media i prokuratura – zatrudniania przez lata za publiczne pieniądze żony w roli asystentki Fillona sprawiła, że w sondażach kandydat centroprawicy odnotował straty chyba nie do odrobienia. Elektorat wchłonął już komunikat: temu panu wierzyć nie można. Jeśli jakimś cudem Fillonowi uda się przekonać wyborców, że afera jest dmuchana i że wraz z żoną stali się ofiarą niesłusznego oskarżenia, to zadziała zapewne znany w takich sytuacjach efekt: „ale niesmak pozostał”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.