Chrześcijański misjonarz z USA przeszedł z Chin do Korei Północnej, by zwrócić uwagę świata na ciężki los tamtejszych więźniów politycznych - informują w sobotę południowokoreańskie media.
28-letni Robert Park, mający koreańskie korzenie, zamierza podobno wezwać północnokoreańskiego przywódcę Kim Dzong Ila do uwolnienia więźniów politycznych i zamknięcia obozów, w których są przetrzymywani - pisze agencja Associated Press, powołując się na obrońcę praw człowieka z organizacji Pax Koreana, który zastrzegł sobie anonimowość.
Według danych rządu Korei Południowej, w Korei Północnej jest ok. 154 tysięcy więźniów politycznych w sześciu wielkich obozach. Phenian zaprzecza, jakoby takie obozy istniały.
Cytowany działacz Pax Koreana powiedział, że przejście Parka przez granicę po zamarzniętej rzece zostało zarejestrowane na wideo. Nagranie ma być opublikowane w niedzielę.
Losy Parka po przejściu granicy pozostają nieznane.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.