Na ulice Sany i innych miast Jemenu wyszły w sobotę tysiące kobiet, oburzonych słowami prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, który za niezgodny z zasadami islamu uznał wspólny udział kobiet i mężczyzn w antyprezydenckich demonstracjach.
Kobiety, z których wiele ubranych było na czarno i z zasłonami na twarzy, podkreślały, że ich udział w protestach nie jest sprzeczny z religią i żądały natychmiastowego ustąpienia Salaha. Antyprezydenckie demonstracje trwają w Jemenie od prawie trzech miesięcy.
"Wydaje się, że prezydentowi Salahowi nie udało się nakłonić przywódców plemiennych i służb bezpieczeństwa do atakowania tych, którzy żądają jego odejścia, więc ucieka się teraz do religii, zwłaszcza że widział tysiące kobiet, biorących udział w protestach" - powiedziała Samia al-Aghbari, jedna z przywódczyń ruchu protestacyjnego.
Liczbę kobiet, uczestniczących w proteście w Sanie oszacowano na pięć tysięcy. Podobnie było w mieście Taizz na południowym zachodzie kraju.
Wielu liderów nadal mierzy zaangażowanie przez pryzmat wyników i realizacji celów.
"Weźmiemy na cel tych, którzy (...) ułatwiają obchodzenie sankcji".
Rosja i Białoruś mogą przeprowadzić w Polsce operacje sabotażowe oskarżając Ukrainę.
To reakcja na zatrzymanie przez Izrael dwóch Kolumbijek płynących w międzynarodowej flotylli Sumud.
Przedsiębiorca jest w połowie drogi do zostania pierwszym na świecie bilionerem.
Epilogiem było wysiedlenie całej ludności i zburzenie miasta.