Akcja ratownicza trwała w nocy, gdyż do wypadku doszło w niedzielę już po zmroku.
Chińska armia jest gotowa siłą powstrzymać niepodległościowe dążenia Tajwanu
Wykreślenie nieistniejących samochodów z CEPiK obniży średni wiek i liczbę samochodów w Polsce
Eucharystia przypomina nam, że Jezus uczynił darem całe swoje życie.
Biskup opolski prosi o modlitwę w intencji sióstr służebniczek NMP.
Rozmowa jest swego rodzaju mini „raportem o stanie wiary” Polaków.
Wyrok jest słabo uzasadniony. Czy media, które robiły z Alicji Tysiąc ofiarę prawa chroniącego życie, nie przedstawiały jej jednostronnie?!
Dlaczego więc nie można naświetlić i drugiej strony?...
Do tego dochodzą nie jasności, typu "zbrodni hitlerowskich".
Aborcja jest zabójstwem. Każdy, kto się na nią decyduje, tego zabójstwa dopuszcza się. Każdy, kto jej chce, chce zabójstwa. Owszem, odpowiedzialność moralna może być zmniejszona, jak przy każdym grzechu, co nie zmienia w żaden sposób obiektywnej wartości tego czynu. Co więcej, nie zmienia to faktu, że dziecko nie żyje!
Współczuję też dziecku Alicji Tysiąc. Zadaje mu ranę najbliższa osoba, którą jest własna matka i jeżeli nawet dziecko jest nieświadome, rana pozostaje. (Odsyłam do W. Stefan "Uzdrawianie relacji", "Zeszyty formacji duchowej", Kraków)
"Gościowi Niedzielnemu" życzę powodzenia przy apelacji.
Za Sąd, za Alicję Tysiąc i wszystkie osoby z z nią związane modlę się, aby Bóg miłosierny dotknął ich serc.
I jeszcze jedno, choć to bardziej dotyczy aborcji, niż wyroku Sądu, ale tym samym daje prawo do mówienia o aborcji po imieniu; prawo, którego nikt nie może zabrać.
Regan miał powiedzieć, że "Wszyscy zwolennicy aborcji JUŻ SIĘ URODZILI"
Zdecydowałem się napisać do Państwa w związku z wczorajszym orzeczeniem sądu w sprawie Alicji Tysiąc. Na początku zaznaczę, że jestem 30 letnim katolikiem, praktykującym, uczęszczającym co niedziela na Mszę Świętą oraz czasem w środku tygodnia, zawsze przyjmującym Komunię. Przez kilka lat posługiwałem w Odnowie w Duchu Świętym, obecnie należę do Ekip Notre Dam wraz z małżonką.
Chciałbym wyrazić swoje ogromne rozczarowanie i zakłopotanie w interpretacji działań, które podejmują przedstawiciele hierarchii (celowo omijam słowo Kościół, który wykracza daleko poza hierarchię). Starałem się podjąć wewnętrzną polemikę na temat tego, czy wolno Wam było oceniać kobietę z imienia i nazwiska oraz jej czyny, czy też nie – jest to naruszenie jej dobrego imienia i dóbr osobistych. Z jednej strony, przyjmując uzasadnienie sądu, w ogóle nie należałoby nigdy oceniać złych uczynków ludzi, wymawiając ich imię i nazwisko, jak np. Stalin czy Hitler. Ciekawe, czy sąd również zarzuciłby np. jakiemuś historykowi naruszenie dóbr osobistych, kiedy nazwałby poczynania Stalina zbrodniami? Myślę, że nie. Kościół powinien jasno oceniać i interpretować uczynki, to jest Jego rola. Ale może oceniać uczynki, a nie ludzi? Trudno mi dojść do jakiejś konkluzji, bo z drugiej strony patrząc, kobieta mogła się poczuć jak ta przyłapana na cudzołóstwie, kiedy to Żydzi nie widzieli jej serca (prawdopodobnie żałującego, skoro Jezus za nią stanął murem), lecz chcieli rzucać kamienie. Wasz tekst mógł ją urazić i na pewno zniszczyć, bo teraz Alicję Tysiąc zna już każdy w Polsce. Należałoby zadać sobie pytanie, czy ten tekst napełniony jest miłością. I dopiero po uzyskaniu odpowiedzi, można zinterpretować słuszność jego ukazania się. Jaki był jego cel? Bo przecież na temat aborcji stanowisko Kościoła jest jasne. Czym więc się kierowaliście, wymawiając jej imię i nazwisko w artykule? Jeśli miłością do niej, to wszystko jest OK, postąpiliście w zgodzie z duchem Ewangelii.
To nie jest mój jedyny dylemat, człowieka, który poszukuje Boga na ścieżkach swojego życia.
Widziałem wczoraj młodego księdza w telewizji, który był zażenowany wyrokiem sądu, zapowiadał apelację, udzielał wywiadów. Rozumiem, że intencją jego działań było nazwanie rzeczy po imieniu – Alicja Tysiąc chciała zabić swoje dziecko. Nasunęło mi się pytanie: czy hierarchia w ocenianiu uczynków jest uczciwa wobec Boga i ludzi? Dlaczego ocenia się tak łatwo złe uczynki innych ludzi, a swoich się unika? Czy w Gościu Niedzielnym doczekamy się artykułów na temat problemu pedofilii wśród księży? Albo donosicielstwa w środowisku duchownych w czasach PRLu? Czy pedofilia jest złem, czy nie jest? Czy donoszenie na innych jest złem, czy też nie? Zauważyłem też jedną prawidłowość: podczas niedzielnych homilii nigdy nie słyszałem, aby potępiono księży za pedofilię i donosicielstwo. Nigdy. Mimo, że takie działanie jest o stokroć gorsze, niż podejmowane przez świeckich. Księża są inaczej rozliczani przez Boga. Dlaczego afery na tym tle są tuszowane i przemilczane? Homilie dotyczą jedynie tych spraw, które nie dotyczą księży. Jestem pewien, że gdyby książa dokonywali aborcji, temat aborcji zniknąłby z niedzielnych kazań oraz Waszych artykułów. Bo księży się nie krytykuje. Jak tłumaczy Radio Maryja (dla mnie źródło ogromnej manipulacji i zafałszowania oraz nienawiści, szczególnie do Żydów – Bóg się z tego cieszy, prawda?), kiedy jest atak na Kościół, to szatan. Owszem, Kościół jest atakowany przez szatana. Ale z tego, co widać, atakuje się zło księży, a nie Kościół. A tak na marginesie, Żydzi też mówili do Jezusa: „szatan przez niego przemawia”. Jezus przyszedł na ziemię i atakował przecież głównie swoich kapłanów, nieprawdaż? Mówił, aby się strzec kwasu i obłudy faryzeuszy. Na katedrze Mojżesza zostali postawieni. Czyńcie wszystko, co wam mówią, ale czynów ich nie naśladujcie. Czy więc dziś nie dzieje się to samo, kiedy ktoś księżom zarzuci obłudę, nie mówi radio Maryja: to szatan atakuje Kościół? Jak widać, historia się powtarza. I to jest, moi drodzy, powód, dla którego tak wielu odchodzi od Kościoła. Nie widzą w Was, księżach Boga. Nie żyjecie w prawdzie, bijecie w pierś innych, nie samych siebie. Gdzie jest jakiś artykuł w katolickiej gazecie na temat poczynań biskupa Paetza? Gdzie się potępia pedofilów – księży? Nie ma, ale za to można poczytać o Alicji Tysiąc i innych. Zastanawiam się, czy gdyby dziś Jezus przyszedł na ziemię jako człowiek, czy nie ostrzegałby wiernych przed kwasem i obłudą księży.
To, co piszę, jest dla mnie ogromnym bólem. To jest przecież mój Kościół, moja Matka. W nim otrzymuję Boga w Sakramentach, Jego pragnę oraz Jego świętości. Nie tak miało być. Nie trwacie w prawdzie, widzicie belki w oczach swoich braci, ale źdźbła w swoich oczach nie widzicie. Chciałbym zobaczyć Kościół, który popełnia błędy, ale zawsze jest w stanie powiedzieć: przepraszam, zbłądziłem. Tak jak w końcu powiedział biskup Wielgus. Przyznał się, przeprosił. Fakt, z ludzkiej słabości najpierw skłamał i się wyparł (Piotr też to zrobił, a widział wcześniej cuda). Co powiedziało Radio Maryja i inni biskupi? Szkaluje się i atakuje biskupa! To szatan znowu atakuje Kościół! To jakieś ksera papierków, a nie dokumenty! Nie wzięli pod uwagę, że Biskup sam się przecież przyznał. Kłamstwo i wybielanie siebie w zapartego, do końca, ile się da, ile ludzie uwierzą. Dlaczego tak jest?
Jestem zażenowany, rozgoryczony, rozczarowany. Obiecuję za Was modlitwę, za wszystkich księży, za cały Kościół. Zapewniam, że mój list piszę z miłości do Was, dla naszego dobra.
Bardzo wzniosła jest chrześcijańska praktyka darowania win, ale warunkiem jest żal za grzechy. W przeciwnym przypadku jest to naiwność prowadząca do eskalacji żądań przeciwnika.
Gdy w Polsce ogłoszono lustrację, okazało się, że właściwie obejmuje ona jedynie księży. Pozostali albo lustracji nie wymagają, albo zdążyli już wcześniej przejrzeć archiwa i zniszczyć dotyczące ich materiały.
Nonsensowne wydaje mi się wymaganie, by w homiliach mówić o grzechach księży. Chyba, że homilie te są mówione do księży! Celem kazań jest bowiem budowanie ludzi, a nie gorszenie.
Tak, księża też są grzeszni, ale dołączanie do nagonki na nich nie daje Panu dobrego świadectwa. Może zamiast pisać pomodliłby się Pan za jakiegoś konkretnego grzesznego księdza? Zna Pan takiego osobiście?
Słaby z Ciebie katolik, "odnowowiczu".
Po 1. niedopuszczalne jest potępianie kogokolwiek, my możemy jedynie potępiać czyny, a nie człowieka.
Po 2.
Kazania podczas niedzielnych Mszy św. są skierowane do świeckich, więc dotyczą tylko ich spraw. Księża mają swoje spotkania w ramach stałej formacji kapłańskiej, na których są poruszane kwestie, które dotyczą księży.
Pozdrawiam
1. Niedopuszczalne jest sądzenie kogokolwiek. Także w formie: "Słaby z Ciebie katolik, "odnowowiczu"." Nie ma Pan najmniejszych podstaw by oceniać jakość czyjejś wiary.
2. Nie mam pojęcia, co jest poruszane na spotkaniach formacyjnych kapłanów. Osobiście wątpię, by potrzebowali wyjaśnień, że pedofilia to zło. Natomiast świeccy - zgorszeni sytuacją - jasnego stanowiska mogą potrzebować. Niekoniecznie w odniesieniu do konkretnych osób i z wymienianiem nazwisk.
Natomiast nie uważam, by właściwym miejscem była ambona.
Tyle na marginesie...
Małżonka kiedy miał naście lat należała do organizacji kościelnej „Oaza” uważała to za ważną sprawę więc w niej działała dużo jej znajomych pochodzi właśnie z tego środowiska. Oaza miał być miejscem gdzie młodzi ludzie zagubieni lub już z określonymi postawami rozmawiali o Bogu, głosili jego słowo w rożnych działaniach kulturalnych typu teatrzyk, gazetka parafialna, lub duchowych wyjazdach rekolekcyjnych w góry lub do miejscowości rozesłanych po całym kraju . W parafii małżonki ruch ten wśród młodych spotkał się z dużym pozytywnym odzewem. Księża prowadzący musieli czuć się dumni skoro młodzi zaczęli przychodzić do nich i pytać o radę w sprawach nie tylko rozterek duchowych, ale i osobistych.
W ten sposób po radzie księdza rozpadł się związek dwojga młodych, który zdaniem duchownego nie miał szans powodzenia bo w u dziewczyny zauważał symptomy przyszłej służebnic bożej a dla chłopaka znalazł lepszą partię. Dziewczynie tak długo to wmawiał, aż ta wybrał się do zakonu, jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Dziś i chłopak, i dziewczyna żyją w formalnych związkach z nowymi parterami mają po dwójce dzieci.
Znów innej dziewczynie, która się poskarżyła księdzu, że nie może odnaleźć swojej drugiej połówki, doradził aby szła jak w dym za oazowym łamaczem serc przystojnym chłopcem, za którym cała niewieścia część wzdychała. Oczywiście samotna dostała kosza a winy swego niepowodzenia doszukiwała się wśród niedoszłych konkurentek. Dziewczyna do dziś jest sama z nadwagą i własnymi rozterkami szuka pocieszenia pośród kościelnych uroczystości jest odpowiedzialna za dziewczynki co w procesjach sypią kwiatki. Wiecznie z komórką w ręku, zaraz jak wyjdzie poza świątynię.
Kiedy oazowicze zaczęli uzyskiwać prawo wyborcze pytali duchownych na kogo mają głosować tak też czyniła moja małżonka. Posłuch, wśród duchownych był bezgraniczny.
Przyjeżdżali różni księża do oazy w ramach rekolekcji i jeden szczególnie wrył się w głowy znajomych małżonki. Był miły i bardzo zaangażowany w to co robił a zajmował się wyszukiwaniem osób, u których w rodzinach była patologia nie tylko alkoholizm lecz wszelkie przejawy pozostawiania dzieciaków samym sobie. Jakie było zdziwienie znajomych żony szczególnie jednej z dziewczyn, która dowiedział się, że ten właśnie ksiądz jest wśród „zbuntowanych betanek z Kazimierza” a jedną z betanek jest parafianka z oazy mojej żony. Dziewczyny postanowił koleżankę odwiedzić. Udały się do Kazimierza, lecz nie było miłego spotkania. Niegdysiejsza znajoma krzyczała do nich przez okno, bo o bezpośrednim widzeniu nie mogło być mowy „Odejdź szatanie” i tak w kółko. Zero kontaktu z dziewczyną.
Ani razu nie zająknął się proboszcz z naszej parafii, aby pomodlić się o pogubione owieczki w tym jedną z naszej owczarni, i ich wodzireja super-szarlatana, który teraz naucza młodzież religii w innym miejscu Polski. Jak nazwać taką sytuację? Ja mówię w prost przy udziale wiernych w Kazimierzu działała sekta, na której czele stał duchowny do dziś pełnoetatowy pasterz.
Przykładów można mnożyć i mnożyć, ale nie o to chodzi. Spuentować chciałbym to co dzieje się współcześnie w Kościele to nieporadne szukanie nowych rozwiązań aby zachęcić wiernych do pełnego uczestnictwa i liczniejszego nawiedzania świątyń. Księży otacza grupa ludzi, która nie dostrzega lub nie chce dostrzec czarnych owiec. Nauczona, że Kościół to kryształ bez rys i skazy. Bardzo wojowniczo nastawiona i cały czas nastawiana na krytyków Domu Pana. W większości są to ludzie starsi co w niczym im nie umniejsza, jednak powoli to pokolenie się wykrusza . Młodych nie pociąga wiara pełna zakazów i bezgranicznego uwielbienia i pokora wobec nieomylnych duchownych aby mieć autorytet trzeba na to zasłużyć.
Święta nie skalana rozgłośnia z Torunia też nie idzie tym torem nastawiona jest jedynie na emerytów. Kiedyś zrobiłem doświadczenie 24 godziny z Radiem Toruńskim czułem się tak wyalienowany i wyłączony z rzeczywistości jak nigdy. Dowiedziałem, się że w Ruandzie jest ciężko bo 8 lat temu zamordowano wielu katolików i duchownych (to nic, że obok teraz w innym kraju afrykańskim umierają dzieci w sumie cała Afryka to jeden wielki kocioł zła i nienawiści podsycany przez cały świat). Ruanda była na pierwszym miejscu i koniec. Wieczorem był program do młodych skierowany. Prowadzący cały czas udowadniał, że tylko Bóg zna trapiące nas problemy więc warto się modlić a wszystkie troski miną. W sumie modlitwom nie było końca, ale czego mogłem się spodziewać to jest radio dla notorycznie modlących się i szukających prostych rozwiązań, ale Bóg Ojciec już Jest w Trzech Osobach i nikt z nas tego pojąć nie może i niestarczy wody w morzu aby tego dociec. Kiedyś pan Cezary Pazura pochwalił się rozgłośnię toruńską, że czerpie z programu wieczornego dużo rad życiowych i mówił to bardzo przekonywająco. Jakiś czas potem dowiedziałem się, że już ma inną wybrankę pan Czarek, z których porad pan Czarek skorzystał ? Nic prostszego.
Jakiś czas temu spotykam znajomego Jerzego nomen omen też człowieka z oazy mojej żony. Zagaduję co u niego a on, że zmiany - a ja pytam – Jakie? - a on że – Już z Baśką nie są razem. – to ja dopytuję - Jak to, dlaczego, przecież byłyście małżeństwem. Był ślub kościelny ? Chodziliście razem przeszło pół swojego życia coś 10 lat? - a on – Basia ma oficjalny rozwód kościelny, bo ja jestem wariat. A byliśmy razem 12 lat. - A jako powód unieważnienia ślubu mogła jeszcze podać, że ją mama do tego przymusiła. Tyle wystarczy aby mieć oficjalny rozwód kościelny.
W moim mieście jest kuria biskupia i sklepik przy kurii. Można tam kupić ciekawe książki, mniej ciekawe obrazy i bardzo tendencyjne rzeźby naszego Pana Jezusa i Jego Matki. Zaś w gablocie stoją, kielichy mszalne za jedyne 4 – tysiące złotych tanio jak na naczynie, w którym dokonuje się jedna z największych tajemnic świata przemiennie wody i wina w krew Boga. Jednak czy kielich, w którym am to miejsce nie powinien być ze szkła ? I kosztować 100-200 złoty a resztę przeznaczyć na dzieci afrykańskie? Ale to już tylko moja dygresja. Bo jak by to wyglądało aby wierni widzieli zawartość kielich ?
Widziałem zdjęcia kościoła w Belgi lub Holandii, w którym otworzono księgarnię. Straszy się taką wizją naszych wiernych lecz i nas to czeka, nieuchronnie i do nas przychodzi nowe złe życie. Markety zastępują nam kościoły ciekawi mnie tylko dlaczego ludzie tak głupio wybierają? Przecież Bóg na ich przez cały czas czeka a po śmierci to będą mieć raj nieopisany.
No cóż jeśli ktoś będzie u nas w niedzielę w kościele to niech przyniesie troszkę wiary i pieniędzy też nie zapomni. Może je do koperty złożyć i podpisać nazwiskiem darczyńcy, odnawiamy ołtarz nie byle kogo jak, tylko Jana Pawła prawdziwego Polaka przy, który odprawił mszę tu u nas w Białymstoku. Gdybym ja mógł zadecydować o tym co z tym zrobić wziął bym przykład z Niemców – rozbił ołtarz na mniejsze i większe kawałki i sprzedał na aukcji a pieniądze przekazał na akcję Owsika lub innego szarlatana co ratuje życie dzieciom a może na in vitro? I niech mnie piekło pochłonie. Jak dobrze, że Bóg nie ulega pokusom. Nie wy a ON mnie za te słowa osądzi. Czuję, że wszystkich kocham nawet Żydów i tego z krzyżyka też.
Koniec.
Pozdrawiam
Hańba polskiego sądownictwa!!!
Jestem oburzona,może nie tyle wyrokiem sądu co postawą niektórych matek. One walczą, ktoś mi powie. Tylko o co? Walczą jak lwice żeby te biedne dzieci wiedziały jak bardzo mama je kocha? Walczą żeby dano im i ich dzieciom prawo do godnego życia? No nie wiem czy żyło by mi się godnie gdyby wokół mnie była taka burza. I nie opuszczałaby mnie świadomość,że jestem, ale tylko dlatego,że jakiś lekarz się nade mną zlitował, bo mama chyba wolałaby inne rozwiązanie.
Co te mamy mówią po wygranym procesie? Że prawda zwyciężyła? Że mamy oszczędności?
Niedawno oglądałam film "Karol-Człowiek,który został papieżem". Słowa,które wypowiedziane zostały w scenie kiedy bezpieka niszczyła redakcję "A później co, wytniecie nam struny głosowe?" odpowiedź brzmiała "A czemu nie?" I tego właśnie się boję. Że nadszedł czas kiedy za posiadanie własnej opinii przyjdzie nam zapłacić wysoką cenę.
Hasłem przewodnim Polski jest już "Tolerancja dla wszystkich, byle nie dla katolików".
Mam propozycję - módlmy się za tych, którzy będą jeszcze orzekać w tej sprawie w Sądzie Apelacyjnym (a może i w Sądzie Najwyższym?)
córce i co jej powie?
Co do wyroku sądu to kiedyś był dowcip, który pozwolę sobie przytoczyć.
Rozprawa w sądzie, Sędzia do oskarżonego - prosze opowiedzieć jak to było.
Oskarżony - prosze wysokiej sprawiedliwości
sędzia przerywa- prosze mówić wysoki sądzie
oskarżony - dobrze no więc prosze wysokiej sprawiedliwości
sędzia znowu przerywa- prosze mówić wysoki sądzie.
Cała sytuacja powtarza się iles razy w końcu sędzia wściekły, wali pięścią w stół i wrzeszczy - czy oskarżony nie rozumie, że tutaj nie ma żadnej sprawiedliwosci tutaj jest sąd.
Taka jest moja konkluzja do tego wyroku.
P.S. Jestem przekonany, że mimo "umiłowania prawdy" moderator nie puści tego tekstu
można ten wyrok przedstwić w ten sposób:
maltretowanie bicie dzieci jest złe
ale nie można powiedzieć Kowlaska bije i maltretuje dzieci
Kościół zawsze ma bronić życia
"jesli matka może zabić własne dziecko co powstrzyma Ciebie lum mnie żebysmy sie nawzajem pozabijali " jak mawiali Matka Teresa i Jan Paweł II
Módlmy się za Alicję i wszystkie feministki w Polsce i na świecie.
Módlmy się za aborterów, za prezydenta Obamę i innych którzy zabijają nienarodzone.
Modlitwa jest najslniejszym orężem i nikt jej jeszcze nie pokonał.
Proponuję Kronkę do Miłosierdzia Bożego każdego dnia w intencjach w/w.
Piotr z żoną i piątką dzieci
A pani Alicji szczerze współczuję,że daje się tak manipulować :( !! Jeszcze bardziej mi żal jej córki.Tym którzy tak głośno krzyczą po stronie p.Alicji powiem jedno...pożyjemy-zobaczymy.Pozdrawiam wszystkich katolików i czytelników GN.
( Od 20lat jestem "mężem jednej żony" i mamy trójkę wspaniałych dzieciaków :):):). )