Tak się już dzisiaj nie pisze. Pogłębiona publicystyka, przydługie wywiady, analityczna wnikliwość – to wszystko jest passé. Bo się nie sprzeda.
Nasza pamięć o wielkich świętych jest pamięcią pomnikową. Gorzej z dziełem, testamentem życia, będącym jakby zadaniem do odrobienia.
Wniosek z pierwszej części jest jeden: Kościele, przyjrzyj się sobie. Sięgnij do Chrystusa. To On jest pierwszym ewangelizatorem.
Kopalnia? Huta? Fabryka telewizorów? A może piekarnia? Nie! Zdecydowanie najlepszym interesem musi być zajmowanie się cudzymi pieniędzmi.
Cokolwiek ma wypełznąć jeszcze z Watykanu, niech wypełznie raz na zawsze.
Co możemy zrobić? „Pod kasztan i beczeć” – powiedziałby zgryźliwe mój przyjaciel. Tak, narzekanie wychodzi nam nieźle ;)
Dziś dobra okazja, by post piątkowy zawiesić. I dobra zarazem, by o poście znowu przypomnieć.
Może jednak Pan Bóg cieszy się, kto wie czy i nie kibicuje na meczach, gdzie gra się tylko fair...?
Bóg wierzy w Kościół, choć to może jedna z najtrudniejszych rzeczy do uwierzenia. Bóg wierzy w każdego z nas, że będziemy go budować zgodnie z Jego wskazaniami.
To zrozumiałe. Przecież nie można wbrew sobie uważać, że rację ma mój adwersarz. Tylko dlaczego zaraz się o to bić?