Lektura publicystycznych prób podsumowania dwóch lat pontyfikatu pozwala z całą pewnością stwierdzić, że Benedykt XVI nie daje się zaszufladkować.
Ci, którzy naprawdę potrzebują ich posługi, szybko się do niej przekonują.
Jak powinien żyć chrześcijanin? To pytanie od samego początku towarzyszy wyznawcom Chrystusa. W historii Kościoła nie brakowało sporów o doktrynę czy dyscyplinę. Dziś często to one właśnie kształtują nasze myślenie o jego przeszłości. Ciągle jednak toczyła się także inna, mniej widoczna walka. O czystość obyczajów.
Kto uważa, że da się uprawiać politykę obok moralności, ten okłamuje siebie i innych.
Wydarzenia, które miały miejsce w naszym parlamencie 13 kwietnia okazały się potwierdzeniem i zwieńczeniem całego szeregu wcześniejszych sygnałów.
Trudniej wzbudzić współczucie dla zarodka. Zarodek nie przyjdzie do parlamentu. Zapłaci za to życiem.
Pamiętam oburzenie pewnego zacnego katolika, gdy dowiedział się, co Jan Paweł II robił z dawanymi mu w prezencie kielichami i innymi naczyniami liturgicznymi.
Problem co robić z zamrożonymi embrionami do niedawna wydawał się jedynym praktycznym problemem związanym ze sztucznym przekazywaniem życia. Wszystkie inne mogły wydawać się strachami przewrażliwionych etyków. Dziś okazało się, że owe wydumane problemy są jak najbardziej realne. Niektóre amerykańskie ośrodki na zamówienie rodziców produkują upośledzone dzieci.
Coś sprawiło, że temat dyżurny drugiego dnia świąt tym razem nie wypalił. Może pogoda, może zapowiadane kary, ale nie było mrożących krew w żyłach opowieści o chuligańskich wybrykach młodych ludzi, biegających po ulicach z wiadrami wody. I dobrze.
Uświadomienie sobie, że wyznawców Jezusa Chrystusa, który zmartwychwstał, jest tak dużo, dodaje sił.