Czy nie jest tak, że niepodległość to piękna idea, ale 11 listopada świętujemy raczej samowolę? Co roku po 11 listopada bardzo się cieszę, że nie mieszkam w Warszawie.
Ze spotu MSZ wynika, że symbolu wiary górali nie ma na tatrzańskim szczycie. Dziwne prawda? A dziwnych spotów jest ostatnio jeszcze więcej.
Jestem człowiekiem bardzo praktycznym. I z tego punktu widzenia zastanawiam się, o co właściwie chodzi w dorocznym sporze między zwolennikami dyni i znicza.
Dziś wiarygodność możemy zyskać przede wszystkim wyciągając rękę do człowieka w potrzebie, podnosząc z upadku tego, który sam nie jest w stanie się ruszyć.
Do października jeszcze pozostał tydzień, a już dziś w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej bp Edward Dajczak rozpoczyna szturm nieba z różańcem w ręku.
Niebo jest dla ludzi o szerokich horyzontach, choćby nawet skończyli tylko dwie klasy podstawówki.
Arcybiskup Luksemburga Jean-Claude Hollerich ostrzega, że Europa i chrześcijaństwo nie są już w centrum zainteresowania reszty świata. Czas się przygotowywać na tę rzeczywistość.
Dziś w mediach – szczególnie tych z lewej strony – ciekawa informacja. Otóż w Krakowie dwóch panów zorganizowało uroczystość na kształt ślubu z weselem.
Końcówka wakacji upływa w atmosferze narastającego napięcia wokół kwestii deklaracji wiary nauczycieli.
Co takiego jest w pielgrzymowaniu, że co roku tysiące ludzi zostawiają wszystko i ruszają na pątniczy szlak?