Walący się pod wpływem szkód górniczych kościół Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śl. - Kochłowicach jest uratowany. Zamknięta niespełna pół roku temu monumentalna, neoromańska świątynia ma być otwarta z początkiem listopada.
Nie tylko Ślązacy znają dobrze kochłowicki kościół, bo jego charakterystyczne dwie wieże z poczerniałego kamienia stoją zaledwie pół kilometra od autostrady A-4. Jednak to nie ona, lecz prace wydobywcze kopalni “Polska – Wirek” spowodowały potężne szkody. Po gwałtownym wstrząsie w kwietniu ks. proboszcz Jerzy Lisczyk z przerażeniem zaczął obserwować strzelające witraże, szczeliny w murach i pękające sklepienie. Na Śląsku nikt nie dziwi się rozwieszonym w kościołach siatkom, chroniącym wiernych przed tynkiem spadającym ze sufitu. Także kochłowicki kościół zmaga się ze szkodami górniczymi od 1936 r., jednak tym razem sytuacja stała się wyjątkowo niebezpieczna. Wzmocnienia założone w latach 90-tych przestały chronić przed pękającym sklepieniem i rozchodzącymi się murami. - To była dla parafii tragedia, ale najgorsze już minęło – mówi proboszcz. Dodaje, że wszelką potrzebną pomoc okazała Kompania Węglowa, do której należy rudzka kopalnia. Dodano nowe wzmocnienia, nowoczesne tynki, dlatego wejście do kościoła przestało być niebezpieczne. Kontynuowane są jeszcze prace wykończeniowe. W czasie, gdy kościół jest zamknięty, kochłowiczanom służy ich stara świątynia. Zreszta i ona dotknięta jest szkodami górniczymi. – Nie znam w okolicy kościoła, w którym nie byłoby szkód górniczych - mówi ks. Lisczyk.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.