W Stanach Zjednoczonych upośledzeni rodzice "zamawiają" upośledzone dzieci z probówki. - Jesteśmy inni i chcemy, by nasze dzieci też takie były - tłumaczą. O sprawie informuje Rzeczpospolita.
Cara Reynolds jest karlicą. Ma 39 lat i wraz z mężem Gibsonem mieszka w Collingswood w stanie New Jersey. Jakiś czas temu zdecydowała się na zabieg zapłodnienia in vitro. Otwarcie powiedziała lekarzowi, że nie ma nic przeciwko temu, żeby zarodek umieszczony w jej macicy był zarodkiem karła. - Ludzie nigdy nas nie zrozumieją. Uważają, że jesteśmy chorzy, ale my po prostu jesteśmy inni - mówi "Rz" Cara Reynolds. - Na przykład ja teraz, gdy z panem rozmawiam, siedzę na kanapie w salonie mojego domu. Właśnie wróciłam z pracy, za chwilę idę na basen, a jak wróci mąż, zjemy kolację. Prowadzimy całkowicie normalne życie. Ostatecznie ze względu na swój wiek i wysokie koszty ubezpieczenia rodzina Reynoldsów musiała zrezygnować z zabiegu. Zamiast tego Cara zamierza po prostu adoptować dziecko-karła. Gdy się okazało, że niektóre amerykańskie kliniki, na żądanie klientów, produkują upośledzone zarodki, w środowisku lekarskim w USA wybuchła burza. - Gdyby ktoś się do mnie zwrócił z takim żądaniem, nigdy bym tego nie zrobił - zarzeka się dr Juri Verlinsky, dyrektor chicagowskiego Instytutu Genetyki Reprodukcyjnej. - Naszym celem jest to, żeby dzieci były jak najzdrowsze. Nie możemy tworzyć ciężko chorych ludzi! Podobnego zdania jest większość amerykańskich bioetyków. - Filozof John Locke mówił, że wszelkie działania rodziców powinny mięć na celu dobro dziecka -wyjaśnia "Rz" prof. Robert Baker z Union College w Nowym Jorku. -Świadome skazywanie go na niepełnosprawność jest działaniem wprost przeciwnym. - Jest pewna granica, na której kończą się prawa rodziców. Zgodzimy się na przykład, że jest karygodne, gdy z przyczyn religijnych nie godzą się na podawanie dzieciom leków i skazują je tym samym na śmierć. Tu mamy do czynienia z bardzo podobnym przypadkiem - podkreśla bioetyk prof. Susan Wolf z Uniwersytetu w Minnesocie. Dlaczego ludzie świadomie decydują się na upośledzone dziecko? -Mamy do czynienia z nową definicją niepełnosprawności - tłumaczy profesor Wolf. - Szczególnie dotyczy to karłów oraz głuchoniemych. Część z nich nie uważa się już za upośledzonych. Twierdzą, że tworzą osobne społeczności, "kultury", które są po prostu inne od reszty społeczeństwa. Właśnie dlatego chcą mieć dzieci takie same jak oni. Według ekspertów wzorce dla swoich działań przedstawiciele takich "kultur" czerpią od - wyjątkowo aktywnych w ostatnich latach - ruchów mniejszości seksualnych. Na przykład na łamach amerykańskiego czasopisma "Deaf Life" ("Życie głuchych") forsowana jest teza, że używający języka migowego członkowie "kultury głuchoniemych" są szykanowani przez niechętnych im wyznawców ideologii "oralizmu". Dochodzi do tego, że wielu niesłyszących rodziców odmawia wszczepienia swoim głuchoniemym dzieciom specjalnej aparatury umożliwiającej im słyszenie. Ponieważ tego zabiegu można dokonać jedynie w bardzo młodym wieku, tym samym skazują swoje dzieci na poważne upośledzenie do końca życia. Część ekspertów uważa, że zjawisko to jest raczej makabrycznym, egoistycznym kaprysem. Pogląd ten podzielają zwykli Amerykanie. Aż 92 proc. osób, które wzięły udział w sondażu przeprowadzonym przez stację MSNBC, zdecydowanie sprzeciwiło się podobnym praktykom. Zdecydowanie "za" było tylko 1,8 proc. - Wielu niepełnosprawnych myśli, że będzie im znacznie łatwiej wychować dzieci takie same jak oni. W ten sposób chcą uniknąć problemów i rozmaitych niezręcznych sytuacji, jakie mogłyby się pojawić, gdyby mieli wychowywać normalne dzieci - mówi "Rz" prof. Baker.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.