Reklama

Antyterroryści do betanek

Kościół nie ma dziś dających szybki skutek środków zaradczych na łamanie przez jego członków posłuszeństwa i wewnątrzkościelnej dyscypliny.

Reklama

Sytuacja w byłym klasztorze betanek (a właściwie w budynku klasztoru zajmowanym obecnie przez byłe betanki) w Kazimierzu Dolnym według relacji mediów nie tylko się nie poprawia, ale jest coraz gorsza. Pojawiły się sugestie (na podstawie listu jednej z byłych sióstr do rodziny), że być może przygotowują się one do zbiorowego samobójstwa. Coś trzeba z tym zrobić – alarmują gazety i telewizje. I tu pojawia się problem: kto powinien coś z problemem byłych betanek i byłego franciszkanina, który razem z nimi mieszka, zrobić? Biskup? Miejscowy proboszcz? Zgromadzenie betanek? Policja? Prokurator? Komornik? Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że to sprawa Kościoła. Ale Kościół już wyczerpał wszystkie dostępne mu środki. Ani przełożona generalna betanek, ani proboszcz w Kazimierzy Dolnym, ani biskup lubelski nie mają „sił porządkowych”, które mógłby wysłać z misją usunięcia ich z budynku, który nieprawnie zajmują. Zgromadzenie betanek oddało sprawę do sądu i uzyskało cały stos wyroków eksmisyjnych dla byłych zakonnic. Ale komornik dotychczas nie podjął działań egzekucyjnych. Podobno czeka na komplet wyroków, inaczej mówiąc na decyzje o eksmisji wszystkich przebywających w byłym klasztorze kobiet. Skoro mowa o sądzie i komorniku, to znaczy, że oczekujemy rozwiązania sprawy przez państwo. Indagowany w tej kwestii minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek z wyraźną obawą na twarzy mówił, że trzeba zachować dużą ostrożność. Z pewnością nie jest zwolennikiem posłania do byłych betanek antyterrorystów, co zaproponował Tomasz Terlikowski. I nie ma się co dziwić. Staje przed problemem ingerencji państwa w wolności religijne obywateli. Bo przecież nie chodzi tylko o opróżnienie budynku klasztoru z byłych zakonnic i zwrócenie go prawnemu właścicielowi. Problem jest dużo głębszy. Byłe betanki nie przestały należeć do Kościoła. Komentatorzy bez wahania mówią, że grupa ludzi tkwiących od wielu miesięcy w budynku klasztoru betanek w Kazimierzu Dolnym, to sekta. Można powiedzieć, że swoim zachowaniem spełniają wszelkie znamiona sekty. Rzecz w tym, że prawo państwowe nie zakazuje przynależności do sekt religijnych. Z drugiej strony państwo zobowiązane jest do zapewnienia swoim obywatelom bezpieczeństwa. Jeżeli istotnie życie byłych betanek jest zagrożone, wtedy państwo nie tylko ma prawo, ale ma obowiązek ingerować. Kościół nie ma dziś dających szybki skutek środków zaradczych na łamanie przez jego członków posłuszeństwa i wewnątrzkościelnej dyscypliny. Nie ma narzędzi przymusu bezpośredniego, nie jest w stanie nawet wymusić opuszczenia parafii przez księdza, któremu nowy przydział się nie spodoba. Bo nie na doczesnej sile oparta jest wielkość Kościoła. I nic nie szkodzi, że czasem ma z tego powodu długotrwałe kłopoty.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
wiecej »