Trochę faktów do wierzenia

Komentarzy: 2

ks. Artur Stopka

publikacja 27.06.2007 13:30

Niestety, nie tylko w odniesieniu do oczyszczenia pamięci w stosunku do Kościoła katolickiego w Polsce, ale w ogóle jeśli chodzi o uczciwe spojrzenie na czasy PRL-u, trzeba z bólem stwierdzić, że zmarnowano kilkanaście lat.

Kościelna Komisja Historyczna przeczytała wszystkie dostarczone jej przez IPN materiały na temat biskupów. Tych biskupów, którzy aktualnie pełnią w naszym Kościele lokalnym posługę pasterską. Co wynika z tego „przeglądu” naszych hierarchów? Że kilkunastu z nich zostało przez esbeków zarejestrowanych w różnym charakterze. Kilkunastu na ponad stu. To dużo czy mało? Czy udostępnione esbeckie materiały świadczą o naszych pasterzach dobrze czy źle? Aby rzetelnie odpowiedzieć na te pytania, trzeba by znać treść tych materiałów, trzeba by przeanalizować je w kontekście warunków, w jakich żył i funkcjonował Kościół w Polsce w czasie powstawania przechowywanych dziś w IPN-ie dokumentów, trzeba by skonfrontować je z hierarchami, których dotyczą i z tymi, którzy ewentualnie mieliby na skutek działań obecnych biskupów ucierpieć. Niestety, to jest niemożliwe. Nie tylko dlatego, że wyniki prac Kościelnej Komisji Historycznej nie są jawne, bo najpierw trafią do Benedykta XVI. Także dlatego, że – jak czytamy w komunikacie Komisji, zachowane i przedstawione jej materiały archiwalne SB – znajdujące się obecnie w zasobach IPN, a dotyczące duchownych, którzy zostali mianowani biskupami – są niekompletne i chaotyczne. Niestety, nie tylko w odniesieniu do oczyszczenia pamięci w stosunku do Kościoła katolickiego w Polsce, ale w ogóle jeśli chodzi o uczciwe spojrzenie na czasy PRL-u, trzeba z bólem stwierdzić, że zmarnowano kilkanaście lat. Do rzetelnej analizy potrzebne są uporządkowane i maksymalnie kompletne materiały. W przeciwnym razie – co widzimy w odniesieniu do niektórych już w przeszłości lustrowanych osób – niemożliwe jest ustalenie raz na zawsze prawdy, bo po latach znajdują się nowe dokumenty, które stawiają sprawę (a przede wszystkim konkretnego człowieka) w zupełnie innym świetle. W dniu opublikowania wyników badań Kościelnej Komisji Historycznej z wielką siłą wróciła sprawa abp. Wielgusa. Na tle słów zawartych w komunikacie kościelnych historyków na nowo rozpalają się namiętności, mnożą argumenty obrońców i oskarżycieli, pojawiają wątpliwości i zapewnienia. Zamiast do faktów trzeba się odwoływać do problemu uwierzenia jednej lub drugiej stronie. To bardzo niedobrze. To droga, która nie prowadzi do prawdy, lecz na manowce. Mamy prawo wiedzieć, kto jest bohaterem, a kto niegodziwcem. Wiedzieć, a nie wierzyć.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..