Jeżeli w szkołach ma wisieć krzyż, który ze znaku mojego zbawienia stał się symbolem narodowej walki o wolność, to może lepiej, żeby w ogóle go tam nie było.
To już nie jest rozdział Kościoła i państwa. To brutalna ingerencja w zasady, którymi kierują się wierzący.
Czy nie macie wrażenia, że z roku na rok na świecie jest więcej zła, a iskierki dobra tlą się coraz słabiej? A może świat jest lepszy, tylko kreujące naszą wyobraźnię media nie dają nam tego zauważyć?
Ten sam krąg kulturowy, podobne problemy. I dwie różne oceny zjawiska. Jak to możliwe?
Dlaczego to, co udaje się w jednej parafii, nie udaje się w innej?
Nie da się uniknąć skojarzeń z dzisiejszą sytuacją Kościoła w Polsce. Ale zauważyć podobieństwo to zbyt mało. Trzeba zaproponować środki zaradcze. A pomysły i uwagi podaje również ks. Wojtyła.
Bronimy prawa do obecności krzyża w przestrzeni publicznej. I bardzo dobrze. Ale czy sami mamy krzyż w naszej "przestrzeni prywatnej"? Czy i gdzie wisi on w naszych domach? Czy jest otoczony szacunkiem?
Polacy są przywiązani do religii i tradycji. Niemal wszyscy obchodzą święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Ponad 90 proc. z nas zaprasza księdza podczas odwiedzin duszpasterskich, a 96 proc. pamięta o bliskich zmarłych i odwiedza cmentarze.
Popularna niegdyś gra „Second life” pozwala prowadzić drugie, równoległe życie. Życie, w którym obowiązują nieco inne reguły. Czy przypadkiem niektórym real z wirtualem już zupełnie się nie pomieszały? I to niekoniecznie komputerowym graczom.
23-26 dzień, 27-30 listopada. I po co to wszystko? Po co przez 13 dni zarzynamy się na pustyni? W palącym słońcu, w szalejącym i wyjącym przeraźliwie przednim wietrze, na podłożach kompletnie nie nadających się do jazdy na rowerze, usłanych kamieniami i głazami wszelkiej maści, po kostki w piachu lub grzęznąc w piaskowych pułapkach zapadniach.