Może trudno w to uwierzyć, ale i ludzka nieprawość wpisana jest w Boże plany.
Nie wszystko da się naprostować słowami. Bo mamy niekiedy takie nie wiedzieć czemu przekonanie, że jeśli tylko coś komuś wytłumaczymy, powiemy, zamkniemy mu usta celną metaforą – to się zmieni, ogarnie, problem się rozwiąże. Nasze słowa jednak zwykle takiej mocy nie mają.
Dziś najbardziej zażarte dyskusje toczą się na forach internetowych, bo sale wykładowe i konferencyjne, nie tylko w wakacje, coraz częściej świecą pustkami.
Znowu ją przerobili…
Lech Janerka oczywiście w tytule. Przywoływany w pogodne dni, gdy po wieczornej Mszy św. odpoczywam, krążąc rowerem po okolicy.
Tak, nauka idzie w las. Sami ją tam wyganiamy, bo przecież i bez niej „wiemy”.
Dokąd byśmy doszli?! – pytał. Płomiennie, nie powiem. Dokąd byśmy doszli, gdyby tak: „on mi zrobił tak, to i ja jemu zrobię”, dokąd byśmy doszli, żyjąc w ten sposób? Otwieramy szerzej oczy ze zdumienia. Myśli człowiek: no przecież! Racja! Nie możemy tak dłużej, święte słowa! Wszystko wydaje się logiczne, do zrealizowania, nareszcie. Tylko jedno kazanie, to albo inne – i świat jakby leżał nam u stóp, nareszcie przejrzyści, wolni, uratowani jesteśmy…
Bo co tam jakieś piłkarskie Euro w Niemczech, czy mistrzowski tytuł dla Hiszpanii…
Wokół nas coraz mniej znaków Bożych. Jednym przeszkadzają zbyt głośne dzwony kościelne, wyłączane sądowym nakazem, innym – przydrożne kapliczki, figurki czy nazwy ulic.
Duch Święty lubi pionierskie czasy. Tworzywo świata, jakim są ludzie z bogactwem ich wnętrza, jest użyźnione Jego natchnieniami… Szczególnym obszarem Jego działania są grupy ewangelizacyjne.