Ponad tysiąc funkcjonariuszy straży pożarnej, straży granicznej, służb więziennictwa i policji z czterech województw manifestowało na ulicach Poznania, domagając się podwyżek nie tylko dla policji i wojska, ale także dla pozostałych służb mundurowych.
To kolejny etap protestu "mundurówki". W czwartek jej przedstawiciele pikietowali w miastach-organizatorach Euro 2012; oprócz Poznania także w Warszawie, Gdańsku i Wrocławiu.
Manifestacja rozpoczęła się w samo południe na Starym Rynku w Poznaniu. Przedstawiciele służb mundurowych do Poznania przyjechali nie tylko z Wielkopolski, ale również z sąsiednich województw: lubuskiego, zachodniopomorskiego oraz łódzkiego. Uczestnicy demonstracji przy dźwiękach gwizdków, trąbek oraz syren alarmowych przeszli ulicami miasta, m.in. pod wojewódzką komendę państwowej straży pożarnej oraz pod siedzibę służby więziennej, gdzie szefom placówek wręczyli swoją petycję.
Mundurowi domagają się podwyżek w wysokości ok. 300 złotych brutto, takich samych, jakie od 1 lipca przewidziano dla policjantów i żołnierzy. "Według wyliczeń rządowych potrzeba na to dodatkowych 100 milionów złotych i nie ma co w tym przypadku zasłaniać się kryzysem. A mówienie nam, żeby komendanci służb szukali we własnym budżecie środków na podwyżki, to czysta hipokryzja polityczna" - powiedział przewodniczący wielkopolskiego komitetu protestacyjnego służb mundurowych podinspektor Andrzej Szary.
Jak powiedział Szary, wybór na czwartkowy protest miast - organizatorów Euro 2012, nie był przypadkowy.
"Jeżeli nie dojdzie do porozumienia z rządem, to będziemy wówczas protestowali podczas Euro 2012. Bezpieczeństwo podczas imprezy nie będzie zagrożone, ale może być wstyd na całą Europę, kiedy służby mundurowe będą demonstrować w trakcie największej w historii imprezy sportowej w Polsce. To nie jest straszenie, to tylko sygnał z naszej strony dany cztery miesiące przed Euro 2012. Bez służb mundurowych ciężko będzie sprawnie przeprowadzić te mistrzostwa" - powiedział Szary.
Z uczestnikami manifestacji spotkał się wojewoda wielkopolski Piotr Florek, który ze zrozumieniem wysłuchał postulatów mundurowych.
"Wszyscy, nie tylko służby mundurowe, ale nawet także moje - administracyjne też chciałby podwyżek. Budżet państwa nie jest z gumy i nie da się go rozciągnąć. Wydaje mi się, że ten protest jest nieszczęśliwy akurat przed Euro, bowiem policja i inne służby mundurowe cieszą się w oczach polskiego społeczeństwa dużym uznaniem i zaufaniem. Jestem przekonany, że dialog więcej daje niż takie głośne formy protestu, gdzie padają głośne słowa, czasami zupełnie niepotrzebne. Wszyscy mają jednak do tego prawo. Ja jednak wierzę, że dojdziemy do porozumienia" - powiedział Florek.
W trakcie trwania spotkania u wojewody, pod budynkiem urzędu manifestanci wyrażali swoje niezadowolenie.
"Mam prośbę do rządu, żeby zamiast spędzać czas na boisku, zabrali się do wywiązania ze składanych nam wszystkim obietnic. Nie tylko, by się fotografowali ze strażakiem na wałach przy powodzi, przy kataklizmach, gdy jest kampania wyborcza" - powiedział Marek Garniewicz z NSZZ Pracowników Pożarnictwa.
"Panowie decydenci, jeżeli wy nam zepsujecie życie, to my wam zepsujemy Euro" - dodał. Tę deklarację manifestujący przyjęli brawami, dźwiękiem syren i okrzykami.
Trzygodzinna demonstracja zakończyła się na Placu Adama Mickiewicza, gdzie związkowcy pod Pomnikiem Ofiar Czerwca 1956 złożyli kwiaty.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.