Krzysztof Rutkowski przekazał w piątek katowickiej prokuraturze, prowadzącej śledztwo dotyczące śmierci półrocznej Magdy z Sosnowca, rękawiczki należące do matki dziewczynki - Katarzyny W. Zdaniem detektywa to dowód rzeczowy w sprawie.
"To rękawiczki, które miała Katarzyna W. w trakcie przykrywania kawałkami gruzu martwego dziecka" - oświadczył Rutkowski dziennikarzom.
Według niego rękawiczki musiały pozostawić ślady włókien na gruzie, którym było przykryte dziecko. Wyraził przekonanie, że cegły musiały zostać zabezpieczone przez policję. Zaznaczył, że przekazane rękawiczki trzeba będzie poddać ekspertyzie.
Jego zdaniem ten dowód rzeczowy potwierdza wersję, że matce Magdy nikt nie pomagał.
Pytany, skąd ma rękawiczki, Rutkowski odpowiedział, że były one u rodziny Katarzyny W. i nikt ich nie ukrywał. Wcześniej poszukiwano ich w hotelu, gdzie matka przyznała się Rutkowskiemu, że dziecko nie zaginęło, a zmarło na skutek nieszczęśliwego wypadku.
"Ponieważ prokuratura pytała o te rękawice, my oczywiście również ich szukaliśmy i dzisiaj po prostu zostały znalezione" - powiedział Rutkowski.
Spotkanie z prokuratorem trwało zaledwie kilkanaście minut. Wychodząc z budynku Rutkowski powiedział dziennikarzom, że prokurator podziękował mu za przekazanie tego dowodu rzeczowego.
Rutkowski przyjechał do katowickiej prokuratury po raz kolejny. Spotkał się ze śledczymi z własnej inicjatywy; wcześniej był już przesłuchiwany w charakterze świadka.
Matka dziewczynki Katarzyna W. mówiła początkowo, że dziecko zostało porwane. Rutkowski, który włączył się do sprawy, ponad tydzień temu nagrał swoją rozmowę z kobietą, podczas której powiedziała mu, że niemowlę zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Prokuratura przedstawiła Katarzynie W. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, a sąd aresztował ją na dwa miesiące.
Wątek udziału Rutkowskiego w poszukiwaniach małej Magdy wyłączono ze śledztwa w sprawie śmierci dziecka, które prowadzi prokuratura w Katowicach, do odrębnego postępowania; sprawę zbada gliwicka prokuratura.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.