– Istnieje niebezpieczeństwo, że wejście w życie nowej ustawy o lecznictwie z 15 kwietnia 2011 r. sparaliżuje działalność ponad 330 placówek Caritas – powiedział KAI wicedyrektor Caritas Polska ks. Marcin Brzeziński.
W myśl ustawy opracowanej pod kierunkiem poprzedniej minister zdrowia Ewy Kopacz, placówki świadczące usługi zdrowotne muszą przekształcić się do 1 lipca 2012 r. w podmioty gospodarcze. Jednak wówczas utracą prawo do funduszy z odpisu 1 proc. podatku oraz innych darowizn.
W całym kraju jest ponad 330 placówek Caritas, które prowadzą działalność leczniczą. Zaś nowa ustawa dopuszcza do działalności leczniczej wyłącznie podmioty gospodarcze – informuje kapłan.
Wynika z tego, że placówki Caritas muszą przekształcić się w takie podmioty. Ten problem dotyka także zakony czy fundacje, które ze względu na swój charyzmat czy statut prowadzą analogiczną działalność. Równocześnie istnieje konflikt między ustawą o lecznictwie a ustawą o Organizacjach Pożytku Publicznego z 2003 r., w myśl której tego typu organizacje mogą m.in. prowadzić działalność leczniczą.
„Caritas Polska – mówi ks. Brzeziński – wystosowała pismo oraz spotkała się z rzecznikiem praw obywatelskich prof. Ireną Lipowicz żeby jej uzmysłowić zagrożenia i prosić o interwencję”. Dodaje, że Caritas diecezjalne także wysyłają pisma do rzecznika praw obywatelskich. Celem tych działań jest albo zmiana zapisów ustawy jeszcze przed 1 lipca 2012, albo wypracowanie takiej jej interpretacji prawnej, która nie spowoduje w niedalekiej przyszłości zakłóceń i paraliżu placówek leczniczych prowadzonych przez instytucje kościelne.
Dyrektor Caritas Polska dodaje, ze postulowane w ustawie zmiany odbiją się przede wszystkim na osobach, które z nich korzystają, czyli ludziach chorych, najczęściej w stanie terminalnym.
Ks. Brzeziński wyjaśnia ponadto, że nawet przy przekształceniu tych placówek w podmioty gospodarcze, nie będą one w stanie utrzymać się z pieniędzy, przekazywanych przez NFZ. Brakujące fundusze płyną bowiem przede wszystkim z odpisu 1 proc. podatku oraz darowizn. „Inaczej nie da się dopiąć budżetu, a pacjentów nie stać na dopłacanie brakującej różnicy, gdyż najczęściej są to ludzie ubodzy” – wyjaśnia kapłan.
„Główny ból, który odczuwamy w związku z powstałą sytuacją to to, że placówkom o charakterze charytatywnym narzuca się konieczność prowadzenia działalności gospodarczej, czyli zarabiania. To jawne zaprzeczenie wartościom, którym służymy” – mówi kapłan.
„Nie organizujemy tych placówek żeby zarabiać, a tymczasem wobec nich będą stosowane kryteria dochodowe, to paradoks” – konstatuje.
Przeczytaj też komentarz: Dobroczynność w szponach rynku
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.