Po godzinie 4 rano zakończyła się akcja związana z wydobywaniem rannych z pociągu, które zderzyły się w sobotę na Śląsku. Teraz strażacy będą przeszukiwać zniszczone wagony; nadal nie zdołano wydobyć 15 ofiary - poinformował rzecznik PSP Paweł Frątczak.
W katastrofie rannych zostało 54 osoby, w tym ponad 30 ma ciężkie obrażenia. Przewieziono ich do szpitali na terenie woj. śląskiego i małopolskiego.
"Można powiedzieć, że etap operacji związanych z wydobywaniem, ewakuacją rannych zakończył się o godziinie 4.10. Brało w nim udział ponad 450 strażaków i m.in. 35 samochodów ratowniczych. Teraz na miejscu jest 11 zastępów, będą brały udział w przeszukiwaniu ostatnich zniszczonych wagonów" - powiedział PAP ok. godz. 7 rano rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak.
Jak dodał, w tej chwili trwa rozpinanie i odciąganie wagonów, które nie zostały uszkodzone, lub są uszkodzone w mniejszym stopniu. "Chodzi o to by do tych najbardziej zniszczonych mogły dojechać dwa pociągi ratownicze. Wyposażone są one m.in. w specjalistyczne dźwigi do podnoszenia wagonów i lokomotyw a także różnego rodzaju pojazdy - np. na gąsienicach do odciągania zniszczonych wagonów" - zaznaczył Frątczak.
Wyjaśnił, że kolejnym etapem będzie zabezpieczenie przez prokuratorów miejsca katastrofy; strażacy będą natomiast je przeszukiwać "metr po metrze". "Wiemy już, że zginęło 15 osób. Niestety nadal nie udało nam się wydobyć ostatniej ofiary, widzimy ją ale nie możemy do niej dotrzeć" - dodał rzecznik. Pytany czy ten tragiczny bilans może wzrosnąć powiedział, że na razie nie ma takich przesłanek ale "niestety nie można niczego wykluczyć".
Frątczak poinformował również, że akcja była bardzo trudna m.in. ze względu na to, że do katastrofy doszło w nocy oraz na dość odległe jej miejsce. "Jako pierwsze dojechały tam jednostki ochotniczej straży pożarnej. Później ściągniętych zostało także m.in. 12 specjalistycznych kontenerów, z podgrzewanymi namiotami. Stworzyliśmy ratownicze miasteczko, w którym udzielana była pierwsza pomoc rannym" - dodał rzecznik.
Jak wyjaśnił strażacy wydobywali rannych z pociągu a następnie dzieli ich na grupy - najciężej rannych, wymagających natychmiastowej pomocy i przewiezienia do szpitala i mniej rannych. "W akcji brało udział ponad 35 karetek i dwa śmigłowce" - dodał.
Pozostali pasażerowie przewożeni byli m.in. do pobliskich szkół.
Frątczak poinformował również, że na miejscu cały czas jest komendant główny PSP Wiesław Leśniakiewicz, który dowodzi akcją strażaków.
Do katastrofy doszło w sobotę o godz. 20.57 na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. W okolicach miejscowości Szczekociny koło Zawiercia zderzyły się czołowo pociągi: TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na niewłaściwy tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Oba składy miały razem 11 wagonów.
Szef MSW Jacek Cichocki podawał w nocy, że według szacunków w pociągu PKP Intercity Przemyśl-Warszawa było 250 osób, a w pociągu Przewozów Regionalnych Warszawa-Kraków - ok. 120.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.