Dziewięć osób, w tym siedmiu afgańskich policjantów i jeden żołnierz sił NATO, zginęło w wybuchu miny chałupniczej roboty podczas pieszego patrolu w prowincji Kandahar na południu Afganistanu - poinformowały w niedzielę afgańskie władze lokalne.
W eksplozji, do której doszło w sobotę późnym wieczorem, zginęło siedmiu afgańskich policjantów, jeden tłumacz i jeden żołnierz Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie - sprecyzował Szah Mohammad, przedstawiciel władz okręgu Arghandab w prowincji Kandahar, na którego powołuje się agencja AFP.
Wcześniej w niedzielę, ISAF poinformowały o śmierci jednego ze swoich żołnierzy na południu Afganistanu, nie podając jednak jego narodowości. Nie jest jasne, czy zginął on w tym samym incydencie, co Afgańczycy - pisze agencja Associated Press.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.