Sąd Najwyższy USA rozpoczął w poniedziałek rozpatrywanie kwestii legalności ustawy o reformie systemu ochrony zdrowia uchwalonej dwa lata temu przez Kongres z inicjatywy prezydenta Baracka Obamy. Władze 26 stanów zakwestionowały jej zgodność z konstytucją.
Reforma gwarantuje powszechne ubezpieczenie zdrowotne wszystkim Amerykanom, z których obecnie ponad 45 milionów nie ma żadnego ubezpieczenia. Ma to osiągnąć przez zobowiązanie pracodawców do ubezpieczenia pracowników i nakaz wykupienia ubezpieczeń przez pracujących na własny rachunek - w obu wypadkach pod groźbą kar pieniężnych.
Władze 26 stanów rządzonych przez Republikanów, popierane przez prominentnych polityków Partii Republikańskiej (GOP), w tym kandydatów do nominacji prezydenckiej, zaskarżyły do sądów nakaz wykupienia polis przez obywateli jako sprzeczny z konstytucją.
Trzy federalne sądy apelacyjne przyznały dotąd rację rządowi. Tylko jeden uznał nakaz prywatnego ubezpieczenia za nielegalny, chociaż podtrzymał resztę ustawy o reformie jako zgodną z konstytucją.
Skarżący odwołali się do Sądu Najwyższego. Pierwsze posiedzenie w sprawie reformy, rozpoczęte w poniedziałek, potrwa trzy dni, do środy włącznie. Swoje orzeczenie sąd wyda w czerwcu.
Politycy republikańscy, wspierani przez oddolny ruch skupiony głównie w prawicowo-populistycznej Tea Party, zapowiadają, że jeśli GOP dojdzie do władzy w wyniku tegorocznych wyborów, odwoła całą reformę.
Wymagałoby to przejęcia przez Republikanów zarówno urzędu prezydenckiego, jak i większości w obu izbach Kongresu.
Zarzucają oni Obamie, że jego reforma - uchodząca za sztandarowe osiągnięcie prezydenta - oznacza "przejęcie ochrony zdrowia przez państwo", czyli "socjalizację" medycyny.
Ustawa o reformie nie przewiduje jednak powołania państwowej ubezpieczalni, jak w wielu innych krajach, np. w Kanadzie czy Wielkiej Brytanii. W dalszym ciągu ubezpieczenia medyczne zapewniać mają prywatne towarzystwa ubezpieczeniowe.
Według ustawy są one jednak zobowiązane do przyjmowania wszystkich klientów, także tych, którzy cierpią już na rozmaite choroby; ustawa zabrania odmowy pokrycia kosztów leczenia pod rozmaitymi pretekstami.
Ponieważ oznacza to dodatkowe koszty dla firm ubezpieczeniowych, napływ nowych klientów - z których część, głównie osoby młodsze, nie ubezpieczała się dotąd, uznając to za wkalkulowane ryzyko - ma im to zrekompensować.
Stąd nakaz ubezpieczenia wszystkich, w drodze zapewnienia polisy przez pracodawców lub wykupienia jej na prywatnym rynku, na tzw. giełdach ubezpieczeń.
Nakaz ubezpieczeń stanowi więc fundament całej reformy - jego usunięcie może doprowadzić do tego, że jej główny cel - ubezpieczenie wszystkich - stanie się w praktyce nieosiągalny.
Broniąc reformy i obowiązkowego ubezpieczenia, rząd powołuje się na prawo Kongresu do regulowania tzw. międzystanowej wymiany handlowej. Opozycja kwestionuje to prawo. Eksperci prawni zwracają więc uwagę, że decyzja Sądu Najwyższego będzie miała ogólniejsze konsekwencje - może podważyć uprawnienia Kongresu także w innych kwestiach.
Rozpoczęciu posiedzenia sądu w poniedziałek towarzyszyły demonstracje pod jego gmachem w pobliżu Kapitolu. Konserwatywni przeciwnicy reformy protestowali przeciw niej, oskarżając Obamę o plany wprowadzenia w USA "socjalizmu".
Przemawiał kandydat GOP do nominacji prezydenckiej, były senator Rick Santorum. Wykorzystał on okazję do zaatakowania faworyta do nominacji Mitta Romneya za to, że jako gubernator Massachusetts wprowadził tam reformę ochrony zdrowia podobną do reformy Obamy.
Komentatorzy przewidują, że sąd prawdopodobnie podtrzyma legalność reformy. Ma o tym zdecydować sędzia Paul Kennedy, który w niektórych sprawach głosuje razem z czworgiem liberalnych sędziów, w innych zaś razem z czwórką konserwatystów. W sprawie reformy ochrony zdrowia - zapewniają eksperci prawni - Kennedy poprze powszechny nakaz ubezpieczenia.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.