Marek Jurek bałaganił w kuchni Wiesława Chrzanowskiego, on poprawiał mu magisterkę.
Powstaniec. Prawnik. Marszałek sejmu. Nestor polskiej prawicy. Wiele słów można powiedzieć o prof. Wiesławie Chrzanowskim, który zmarł nad ranem 30 kwietnia 2012 roku. Z pewnością także to, że gdyby nie on, polska prawica byłaby zupełnie inna. Czy lepsza?
Gorąca młodość
Jego życie mogłoby posłużyć za podstawę do wciągającego filmu fabularnego. Wiesław Chrzanowski nie był pierwszym mocno zaangażowanym w sprawy społeczne członkiem swojej rodziny. Jego ojcem był inżynier i minister przemysłu i handlu w rządach Władysława Grabskiego i Wincentego Witosa, Wiesław Chrzanowski. Gdy wybuchła II wojna światowa, miał zaledwie 16 lat. Podczas bitwy pod Bzurą w majątku jego rodziców mieścił się szpital polowy. To przeżycie głęboko go dotknęło. - Gdy w październiku wróciłem do Warszawy do szkoły, jeden z moich przyjaciół werbował chętnych do działalności podziemnej. Razem z bratem weszliśmy do podziemnej Młodzieży Wielkiej Polski powiązanej z ruchem narodowym – mówił w wywiadzie udzielonym „Faktowi”. Jego brat Zdzisław został później zamordowany w więzieniu na Pawiaku.
Mimo dużych zastrzeżeń, jakie wobec Powstania Warszawskiego miała podziemna endecja, Chrzanowski wziął udział w tym zrywie. Miał wówczas zaledwie 21 lat. Wraz z wkroczeniem armii sowieckiej nie zakończyła się dla niego wojna, bowiem zaangażował się w działalność Narodowego Związku Wojskowego, walczącego o odzyskanie przez Polskę rzeczywistej niepodległości, na krótko reaktywował także przedwojenną Młodzież Wszechpolską. Za swoją działalność spędził 7 lat w więzieniu. Choć ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim i był radcą prawnym, dopiero w 1981 roku wolno było mu rozpocząć pracę adwokata. Jednak jako ekspert prawny, współpracownik prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego i osoba o bogatym, bezkompromisowym życiorysie zyskiwał sobie ogromny autorytet.
Rozmowy kuchenne
Szczególnie wśród młodych ludzi. Późniejszy marszałek sejmu, a wówczas świeżo upieczony maturzysta Marek Jurek, poznał Wiesława Chrzanowskiego w 1979 roku. Był działaczem Ruchu Młodej Polski, do którego należeli m.in. Aleksander Hall, Arkadiusz Rybicki, Marian Piłka i Jacek Bartyzel. Jak mówi, profesor pełnił bardzo ważną rolę w jego życiu. – To był nie tylko mentor, ale po prostu przyjaciel – mówi serwisowi Gość.pl.
Pomoc, jakiej udzielał prawnik młodym ludziom m.in. z Gdańska, Poznania, Gorzowa Wielkopolskiego i Lublina polegała nie tylko na wspólnych rozmowach o polityce i historii. – W jego mieszkaniu zawsze znalazła się kwatera dla Młodopolaków, którzy akurat przebywali w stolicy. Byliśmy młodymi ludźmi, nierzadko zostawialiśmy bałagan u niego w kuchni, na co patrzył z dużą cierpliwością – opowiada Marek Jurek. Chrzanowski czytał prace magisterskie swoich młodych przyjaciół i udzielał im porad. Także gdy część z nich ukrywała się podczas stanu wojennego, udzielał im pomocy.
O stosunku lidera Prawicy Rzeczypospolitej do założyciela Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego wiele mówi fakt, iż Wiesław Chrzanowski był ojcem chrzestnym jego córki. I to nie takim od „trzymania przy ołtarzu”, ale osobą rzeczywiście zaangażowaną. – Zawsze interesował się naszymi sprawami rodzinnymi. Dla niego najważniejszy był drugi człowiek – opowiada polityk.
Starszy kolega
W latach 80-tych Wiesław Chrzanowski doradzał „Solidarności”, był także członkiem Prymasowskiej Rady Społecznej. Od 1982 roku pracował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie wykładał na Wydziale Prawa. Także tu znaleźli go młodzi zapaleńcy, którzy chcieli korzystać z jego wiedzy i doświadczenia. Powstały w 1986 roku Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej Vade Mecum na KUL poprosił prof. Chrzanowskiego o to, by był jego opiekunem. Ten chętnie się zgodził.
Do Vade Mecum należał m.in. Artur Zawisza, późniejszy poseł m.in. Prawa i Sprawiedliwości. – Był naszym autorytetem intelektualnym i życiowym, ale i dużo starszym „kolegą”, sam do nas zawsze mówił per „kolego” – opowiada serwisowi Gość.pl polityk. Chrzanowski spędzał wiele godzin na zażartych dyskusjach ze studentami. – Wywodził się z tradycji umiarkowanej endecji, wielu z nas było od niego o wiele bardziej radykalnych – tłumaczy Zawisza. – Posiadał ogromną wiedzę prawniczą, był człowiekiem spokojnym i serdecznym – dodaje.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.