Pożary lasów i zarośli w stanie Kolorado zmusiły ok. 7 tys. osób do opuszczenia ich domów. Mimo wysiłków strażaków, wspomaganych przez samoloty i śmigłowce oraz licznych ochotników, żywiołu nie udało się opanować - poinformowały we wtorek władze.
Pożary, które najprawdopodobniej zapoczątkowało uderzenie pioruna w ub. sobotę, zbliżają się do przedmieść drugiego pod względem wielkości miasta stanu - Colorado Springs. Znajduje się tam m. in. Akademia Wojsk Lotniczych USA, która zdaniem strażaków jest zagrożona. Ściana ognia jest obecnie odległa o ok. 12 km od kompleksu budynków Akademii. Pobliskie tereny rekreacyjne i drogi zostały zamknięte.
Płonące drzewa i zarośla w rejonie malowniczego Waldo Canyon, u stóp popularnej wśród turystów góry Pikes Peak, spowite są olbrzymią chmurą dymu, której wysokość sięga ponad 6 tys. metrów.
Walkę z żywiołem utrudnia wyjątkowo sucha i upalna pogoda oraz silne wiatry. Wysuszone drzewa i krzewy płoną jak pochodnie.
Władze zmuszone zostały do zamknięcia wielu dróg oraz linii kolejowej przewożącej turystów w rejonie Pikes Peak. Szczyt tej góry odwiedza zazwyczaj najwięcej turystów na świecie, po japońskiej wulkanicznej górze Fuji.
Po trzech dniach, żywioł pochłonął ok. 1600 hektarów lasów a strażakom udało się opanować jego rozszerzanie się w zaledwie 5 procentach.
Ogniska pożarów znajdują się też w kilku innych miejscach stanu Kolorado a także w sąsiednim stanie Utah.
Zdaniem Toma Tidwella z federalnej Służby Leśnej, walka z pożarami tego lata może trwać wiele tygodni. "Spodziewamy się długiego sezonu pożarów" - powiedział. (PAP)
jm/
11708272
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.