Reformę ustawy aborcyjnej zapowiedział hiszpański minister sprawiedliwości Alberto Ruiz-Gallardón.
Regulacja prawna, która weszła w życie w 2010 r. za rządów socjalistów, zezwala na aborcję na życzenie kobiety w pierwszych 14 tygodniach ciąży. Minister sprawiedliwości zapowiedział m.in., że deformacja płodu przestanie być uzasadnieniem dla aborcji. Według dostępnych danych, w 2010 r. na ponad 113 tys. aborcji niecałe 3 proc. (3361) dokonano właśnie z tego powodu. W większości domagały się przerwania ciąży kobiety w wieku 30-39 lat.
Zapowiedź ministra wywołała natychmiastową reakcję środowisk lewico-liberalnych i feministycznych. Ich zdaniem reforma ustawy aborcyjnej to zamach na wolność hiszpańskich kobiet, zagrożenie dla ich zdrowia i cofnięcie się w przeszłość. Cayo Lara, przewodniczący partii komunistów Izquierda Unida, oskarżył ministra o „narodowy katolicyzm”, jaki cechował czasy frankistowskie.
Zapowiedź zmiany ustawy aborcyjnej z zadowoleniem przyjęły organizacje pro-life. Gador Joya, rzecznik platform „Prawo do życia”, mówi o „historycznym postępie w ochronie ludzkiej godności”. Zdaniem Hiszpańskiej Federacji Osób z Zespołem Downa, która od lat sprzeciwia się aborcji eugenicznej, zostanie usunięta wielka niesprawiedliwość.
„Wychodziło się z założenia, że życie osób upośledzonych jest mniej wartościowe niż innych, i z tego powodu można traktować je niejednakowo, a jest to dyskryminacja” - podkreśla Joya. Dlatego Federacja ocenia zapowiedź ministra bardzo pozytywnie. Inne stowarzyszenia zwracają uwagę na konieczność konkretnej pomocy ekonomicznej ze strony państwa dla rodzin, które mają dzieci np. z zespołem Downa.
Choć do przyjęcia reformy jeszcze daleko, to socjaliści już zapowiedzieli, że po dojściu do władzy przywrócą swoją ustawę o aborcji. Rządząca Partia Ludowa podkreśla, że chodzi o obronę najbardziej bezbronnych w społeczeństwie, a takimi z pewnością są dzieci nienarodzone.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.