Elektrowstrząsy, duszenie, przystawianie pistoletu do głowy i wieszanie za nogi - to metody stosowane przez ukraińską milicję wobec zatrzymanych, opisane w opublikowanym w środę raporcie Komitetu Zapobiegania Torturom i Nieludzkiemu Traktowaniu Rady Europy.
W dokumencie, który omawiają ukraińskie media, komitet podkreślił, że władze w Kijowie powinny zastosować wszelkie niezbędne środki, by zapewnić zatrzymanym bądź też odbywającym karę więzienia należną opiekę medyczną także poza murami więzień i aresztów śledczych.
W tym kontekście wymieniono m.in. sprawy uskarżającej się na poważne problemy ze zdrowiem, skazanej na siedem lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko, oraz chorującego i odbywającego karę czterech lat pozbawienia wolności byłego szefa MSW Jurija Łucenki.
Komitet wyraził zaniepokojenie, że osoby te spotkały się "ze znaczną zwłoką w wyznaczaniu i przeprowadzaniu oględzin lekarskich poza granicami aresztu śledczego". Zaapelował do władz, by osoby, wymagające opieki medycznej były leczone w cywilnych ośrodkach zdrowia, a nie w miejscach odosobnienia.
Pisząc o praktykach milicyjnych wobec "zwykłych" zatrzymanych i aresztowanych, Komitet wytknął władzom Ukrainy nadmierną przemoc stosowaną przez funkcjonariuszy. Wymieniono tu znęcanie się polegające na biciu i kopaniu oraz zbyt częstym używaniu pałki.
"W kilku przypadkach zachowanie funkcjonariuszy można uznać za tortury (np. zadawanie wstrząsów elektrycznych, duszenie w plastikowej torbie lub masce gazowej, wieszanie za nogi, groźby śmierci i przystawianie pistoletu do głowy)" - głosi raport.
Ukraińscy obrońcy praw człowieka i media niejednokrotnie alarmowali o nieludzkim obchodzeniu się z zatrzymanymi i skandalicznych warunkach panujących w więzieniach i aresztach śledczych. Według tygodnika "Korespondent" w 34 aresztach śledczych Ukrainy przebywa 33,5 tysiąca osób. "Wiele z nich ma do dyspozycji tylko 1 metr kwadratowy powierzchni" - czytamy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.