Francuscy komandosi w nocy z piątku na sobotę zaatakowali z powietrza bazę islamskich bojowników w Bulomarer na południu Somalii - poinformowały somalijskie źródła wywiadowcze. Atak miał na celu odbicie francuskiego zakładnika.
Według świadków, na których powołuje się agencja AFP, w ataku zginęło wiele osób.
"Słyszeliśmy serię eksplozji, a następnie odgłosy strzelaniny kilka sekund po tym, jak śmigłowiec przeleciał nad miastem" - powiedział agencji Associated Press przez telefon jeden z mieszkańców. "Nie wiemy dokładnie, co się stało, ale miejsce, które zaatakowano, to baza bojowników Al-Szabab" - dodał.
Według AP, która powołuje się na funkcjonariusza somalijskiego wywiadu, akcja francuskich sił specjalnych miała na celu uwolnienie agenta francuskiego wywiadu, który został porwany w 2009 r. w Mogadiszu przez radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne Al-Szabab.
Jak sprecyzował przedstawiciel somalijskiego wywiadu, "jest kilku zabitych wśród bojowników Al-Szabab". Dodał, że "śmigłowce zrzuciły (francuskich) komandosów w celu uratowania mężczyzny, ale nie ma potwierdzenia, że został on uratowany".
Somalia, od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre, jest pogrążona w politycznym chaosie. Ugrupowanie Al-Szabab, główny przeciwnik rządu, kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.