95 proc. Polaków uważa się za katolików, 2 proc. określa swe wyznanie ogólnie - jako chrześcijańskie, niespełna 2 proc. to zdeklarowani ateiści, a pozostałą część stanowią wyznawcy prawosławia, protestantyzmu, islamu i innych religii (łącznie ponad 1 proc.) - wynika z najnowszego sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej, przekazanego w czwartek PAP.
Według CBOS, w całej populacji 96 proc. stanowią osoby deklarujące się jako wierzące (w tym 13 proc. to głęboko wierzący), a tylko 4 proc. to badani określający się jako niewierzący (w tym zaledwie 1 proc. zdecydowanie ten fakt podkreśla). W mszach świętych, nabożeństwach lub spotkaniach religijnych 60 proc. Polaków uczestniczy przynajmniej raz w tygodniu (wśród nich 9 proc. częściej), co szósty (17 proc.) czyni to raz lub dwa razy w miesiącu, a niemal tyle samo (16 proc.) kilka razy w roku. Jedynie 7 proc. respondentów przyznaje się do permanentnej absencji w tego typu praktykach. Niemal wszyscy badani (94 proc.) deklarują, iż w swoim życiu starają się kierować zasadami zawartymi w dekalogu, z czego 42 proc. w sposób zdecydowany próbuje podporządkować swoje życie tym zasadom. Jedynie dla 3 proc. ankietowanych 10 przykazań Bożych nie znajduje zastosowania w życiu codziennym. Tyle samo osób nie potrafi ocenić znaczenia tego kodeksu w codziennej egzystencji. Zdaniem 81 proc. badanych, duży wpływ na obecny kształt wyznawanych przez nich poglądów miały ich własne przemyślenia. Szczególna rola przypisywana jest również papieżowi - jego wpływ na kwestie światopoglądowe respondentów oceniany jest niemal na takim samym poziomie jak własne przemyślenia (80 proc.) Z badań CBOS wynika, że ważną rolę w kształtowaniu poglądów wyznawanych przez ankietowanych odegrali rodzice (77 proc.), a w dalszej kolejności także sama wiara i związane z nią zasady religijne (64 proc.). Relatywnie najmniejsze znaczenie w kształtowaniu poglądów życiowych respondentów mieli natomiast: dziadkowie, księża i katecheci, literatura, koledzy i przyjaciele, media oraz wybitne postacie historyczne, chociaż i te podmioty socjalizacji - jak wynika z deklaracji ankietowanych - nie pozostały bez wpływu na ich światopogląd. Ponad połowa badanych (53 proc.) wyraziła przekonanie, iż nie można mówić o obiektywnym wymiarze istnienia dobra i zła. Ich zdaniem to, czy dane postępowanie uznaje się za właściwe, czy też naganne, w znacznym stopniu jest uwarunkowane różnymi okolicznościami. Jedynie nieco więcej niż co trzeci respondent (38 proc.) jest przekonany, iż można mówić o istnieniu jasnych i mających zastosowanie do wszystkich - niezależnie od okoliczności - zasad, które określają, co jest dobre, a co złe. Prawie połowa (46 proc.) badanych nie potrzebuje żadnych kodeksów etycznych w życiu. Rozstrzyganie o tym, co jest dobre, a co złe, powinno pozostać - ich zdaniem - indywidualną sprawą każdego człowieka. Z kolei 22 proc. ankietowanych uważa, że o tym, czym jest dobro i zło, powinno decydować przede wszystkim społeczeństwo. 27 proc. respondentów uznało, że o tym, czym jest dobro i zło, powinny decydować przede wszystkim prawa Boże, 5 proc. nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii. Jedynie niespełna co trzeci ankietowany (31 proc.) uznaje konieczność posiadania wyraźnych i stałych zasad moralnych. Prawie tyle samo (30 proc.) uważa za pożądane posiadanie jednoznacznych zasad moralnych, jednak dopuszcza sytuacje, w których zasady te można uznać za nieobowiązujące. Co piąty respondent (20 proc.) stoi na stanowisku, iż dobrze jest mieć pewne zasady, jednak złożony charakter życia codziennego zmusza do pewnych przewartościowań. Co siódmy badany (14 proc.) opowiada się za etyką życiową całkowicie sytuacyjną. W opinii tej grupy respondentów, bezzasadne jest ustalanie odgórnych reguł moralnych. Sondaż CBOS został przeprowadzony w dniach 1-4 lipca na 1021-osobowej reprezentatywnej próbie losowej dorosłych Polaków.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.