Nie byłoby tej mogiły, gdyby nie zaślepienie

W Pawliwce na Ukrainie odbyły się obchody 60. rocznicy mordów na Wołyniu. Uczestniczyli w nich prezydenci Polski i Ukrainy: Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma.

- Dziś jesteśmy tu po to, by dać świadectwo prawdzie, bo tylko prawda pozwoli ukoić ból po stracie najbliższych - mówił Filipowicz. - Tylko prawda pozwoli zbudować fundament pod lepszą wspólną przyszłość Polaków i Ukraińców. Następnie odbyły się modlitwy ekumeniczne na cmentarzu. Głos zabrali i modlili się bp Miron Chodakowski, prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego, ks. por. Kornel Undas z Ordynariatu Ewangelickiego, a także rabin Warszawy i Łodzi, Michael Szudrich. Po modlitwach ekumenicznych głos zabrali prezydenci Polski i Ukrainy. Leonid Kuczma zadeklarował, że chcemy dziś zamknąć jedną z najtragiczniejszych kart w stosunkach narodu polskiego i ukraińskiego. - Tragedia na Wołyniu odebrała życie przedstawicielom trzech narodów: polskiego, ukraińskiego i żydowskiego. Szczególne straty poniósł jednak naród polski. Powinno to być bólem nie tylko Polaków, ale i ukraińskiego narodu - stwierdził prezydent. - Były też ofiary wśród ludności cywilnej po stronie ukraińskiej: na chełmszczyźnie, ziemi tomaszowskiej i hrubieszowskiej. Powinniśmy razem oddać im cześć. Musimy sprzeciwiać się terrorowi niezależnie od etnicznego pochodzenia jego sprawcy - uważa prezydent Ukrainy. - Uderzenie w ludność cywilną, zwłaszcza w kobiety i dzieci, nie znajduje moralnego usprawiedliwienia, nawet, gdy jego sprawcy kierują się szczytnym celem wyzwolenia narodowego i niepodległości. Zdaniem Kuczmy, Ukraina i Polska są dziś otwarte na dialog dotyczący bolesnych faktów ze swej historii. - Chcemy działać w duchu pojednania, opierając się na wartościach humanistycznych, chrześcijańskich i tolerancji. Tam, gdzie spoczęły ofiary konfliktów polsko-ukraińskich powinny stać dwa krzyże: jeden dla Polaka i jeden dla Ukraińca - uważa Kuczma. - Modlimy się za wszystkich, którzy przelali krew w bratobójczych konfliktach polsko-ukraińskich. Wyrażam współczucie wszystkim skrzywdzonym Polakom - stwierdził prezydent. Podziękowanie za słowa współczucia wyraził prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. - Stoimy u podnóża krzyży, znaku wiary i nadziei - mówił. - Chcemy dziś uczynić krok ku pojednaniu. Jego zdaniem, za masakrę Polaków na Wołyniu nie można winić narodu ukraińskiego, nie ma bowiem narodu winowajców, a za zbrodnie odpowiadają zawsze konkretni ludzie. - Krew, ból i łzy polskie i ukraińskie były takie same - stwierdził Kwaśniewski - dlatego nie może być żadnego usprawiedliwienia dla odwetu. Bardzo chciałbym, aby z obu stron zostały wypowiedziane słowa przebaczenia i pojednania. - Zachęca nas do tego Jan Paweł II w swoim przesłaniu, zaś wczoraj słowa pojednania wypowiedzieli parlamentarzyści Ukrainy i Polski. Budujmy świat, w którym człowiek będzie człowiekowi bratem - apelował Kwaśniewski. - Dobro jest silniejsze od zła - zakończył prezydent Polski po ukraińsku. Następnie prezydenci Polski i Ukrainy złożyli wieńce i zapalili znicze na grobach poległych Polaków, po czym udali się na położony naprzeciw cmentarz prawosławny, gdzie odbędą się modlitwy ekumeniczne. Nieliczni członkowie rodzin osób pomordowanych w 1943 roku na Wołyniu zapalili znicze na często bezimiennych mogiłach swoich bliskich. Uwagę zwracają szczególnie dwie, na jednej z nich napisane jest: "Świętej pamięci Katarzyna Filipowicz, żyła lat 50; Józefa Filipowicz, żyła lat 18; Genowefa Filipowicz, żyła lat 13; Jadwiga Piątkowska, żyła lat 5. Zginęły tragicznie w kościele w Porybsku dnia 11 lipca 1943 r.". Tuż obok znajduje się druga mogiła z napisem: "Tu spoczywają: moja ukochana Mama, Siostry i Brat. Stefania Ziemiańska, lat 31; Weronika Ziemiańska, lat 11; Adam Ziemiański, lat 9 Helena Ziemiańska, lat 5; Albina Ziemiańska, lat 2. Zginęli śmiercią tragiczną dnia 12 lipca 1943 r. w Zagajach. Boże, Sędzio Sprawiedliwy, ulituj się nad nimi". Przy jednej z mogił modliła się i zapalała znicze pani Krystyna Olech. Przyjechała tu po raz pierwszy od kilkunastu lat. Kiedy odbywały się masakry na Wołyniu miała 8 lat. Mieszkała 3 kilometry od Pawliwki, wówczas zwanej Porybskiem. 13 lipca Ukraińcy wymordowali jej prawie całą rodzinę: matkę i 5 sióstr. Ojciec zdołał uciec. Ona sama z drugą siostrą uratowały się, bo akurat w tym czasie były u ukraińskich sąsiadów, po drugiej stroni drogi. Do niedawna, grób jej bliskich znajdował się na nie należącym już do nich terenie czarnego gospodarstwa. Niedawno został przeniesiony na cmentarz, na którym odbywają się dzisiejsze wołyńskie uroczystości. Pytana o to, czy przebacza, pani Krystyna Olech mówi, iż pomimo że to bardzo trudne i ciężkie, powinno się przebaczyć. Dziwi się tym, którzy mówią, że to tylko Polacy powinni przepraszać Ukraińców za to, co się stało. Jej zdaniem, oba narody powinny się nawzajem przeprosić. 11 lipca 1943 r. oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii zaatakowały Polaków jednocześnie w 78 miejscowościach powiatów Horochów i Włodzimierz Wołyński. Według różnych szacunków, podczas trwającej do 1944 roku rzezi w ponad tysiącu miejscowościach zamordowano kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Instytut Pamięci Narodowej nazywa te wydarzenia ludobójstwem, gdyż - jak wynika dotychczasowych ustaleń - morderstwa polskiej ludności cywilnej Wołynia i Galicji Wschodniej były zaplanowane i prowadzone metodycznie w celu uzyskania terenów czystych etnicznie, na których mogłaby powstać niepodległa Ukraina. Według ustaleń IPN wśród osób podżegających do ludobójstwa byli także duchowni greckokatoliccy. - Polacy ginęli tylko dlatego, że sprawcy rozpoznali ich jako należących do narodu polskiego, co czyni te zabójstwa nieulegającą przedawnieniu zbrodnią przeciwko ludzkości - twierdzi szef pionu śledczego IPN prof. Witold Kulesza. Podkreśla jednocześnie, że naród, w którego imieniu nacjonaliści dopuścili się zabójstw i okrutnych prześladowań, nie ponosi odpowiedzialności za te czyny. Nie można obarczać winą ani ówczesnego pokolenia, ani, tym bardziej, późniejszych pokoleń. - Wyjaśnienie prawdy jesteśmy winni ofiarom - powiedział Kulesza, podkreślając, że nie chodzi o próbę wyrównania krzywd, co byłoby niemożliwe i niedopuszczalne. IPN prowadzi obecnie 51 śledztw w sprawie zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Polakach i 9 dochodzeń w sprawach morderstw na Ukraińcach w ramach akcji odwetowych. Jak szacują prokuratorzy, w wyniku zbrodniczych działań Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło 75-100 tys. Polaków. Kolejne kilkaset tysięcy zostało zmuszonych do wyjazdu. Dochodzenia w tych sprawach są jeszcze dalekie od ukończenia, a prokuratorzy nie mają dostępu do dokumentów z archiwów ukraińskich, jednak już teraz wydaje się najbardziej prawdopodobne, że w 1942 r. kierownictwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów-Ukraińskiej Powstańczej Armii (OUN-UPA) podjęło decyzję o wymordowaniu i wypędzeniu Polaków z ziem uważanych przez nich za ukraińskie. W latach 1942-1945 ten rozkaz wykonywały oddziały partyzanckie przy pomocy podburzonej ludności cywilnej, uzbrojonej w widły, siekiery i kosy. Kulminacja zbrodni przypadła na lipiec i sierpień 1943 r., kiedy na Wołyniu zginęło 17 tys. Polaków.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
21°C Czwartek
dzień
22°C Czwartek
wieczór
17°C Piątek
noc
12°C Piątek
rano
wiecej »