Biskup Hongkongu Joseph Zwen Ze-kiun zażądał przeprosin od homoseksualistów za znieważenie liturgii mszalnej. W niedzielę 17 sierpnia ośmioro członków tego środowiska wdarło się do katedry i przez ok. 10 minut krzykami uniemożliwiało sprawowanie Mszy świętej.
Zdaniem hierarchy działania te naruszyły prawo do wolności religii, z jakiego korzystają mieszkańcy tej diecezji. Do zdarzenia doszło podczas porannej Mszy św. W pewnej chwili do świątyni weszło ośmioro aktywistów - gejów i lesbijek - z Akcji "Rainbow" (Tęcza) i przed ołtarzem zaczęli wykrzykiwać hasła i slogany przeciw stanowisku Kościoła katolickiego wobec ich środowiska. Chodziło zwłaszcza o sprzeciw wobec artykułu redakcyjnego w chińskim tygodniku katolickim "Kung Kao Po", który bronił niedawnego oświadczenia watykańskiego, potępiającego projekty uznania związków homoseksualistów za małżeństwa. Biskup oświadczył, że jest otwarty na dialog ze wspólnotą gejowską, ale jej przedstawiciele nigdy nie przyszli do niego na rozmowę, wybrali natomiast "metody działania nie do przyjęcia". "Cała akcja była bardzo poważną obrazą działalności religijnej" - podkreślił bp Zen, dodając, że "jeśli chcą rozmawiać, jestem gotów się z nimi spotkać". Poinformował następnie, że w chwili liturgii w katedrze były setki wiernych w różnym wieku i "nagle ośmioro osób wdarło się do środka i przez 10 minut uniemożliwia sprawowanie Mszy św.". "Następnym może to być 100 osób a ich działanie może trwać pół godziny" - wyraził obawę biskup. Jednocześnie zauważył, że "wszystkie religie w Hongkongu są zagrożone przez takie działania i potrzebujemy jakiegoś zabezpieczenia ze strony policji". Policja przybyła zbyt późno - mówił dalej hierarcha i wezwał do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia. Zapowiedział, że Kościół będzie dochodził sprawiedliwości na drodze prawnej i nie zamierza nadawać całej sprawie większego rozgłosu w mediach. Rzecznik policji oświadczył, że obecnie bada ona, czy zostało naruszone prawo i dodał, że zostaną podjęte kroki, aby zapobiec w przyszłości podobnym incydentom. Jak dotychczas nikt nie został aresztowany, policja zaś jedynie upomniała zatrzymanych przed zwolnieniem ich. Prawniczka Cyd Ho Sau-lan, walcząca o równe możliwości działania homoseksualistów, powiedziała, że jest zdegustowana przerwaniem Mszy przez aktywistów gejowskich. "Wspólny udział katolików w obrzędach nie może być utożsamiany ze stanowiskiem Watykanu, tymczasem protestujący przerwali ich czynności religijne i znieważyli ołtarz, który jest miejscem świętym dla katolików" - stwierdziła. "Jeśli mówimy o równych prawach, musimy się nauczyć szanować prawa innych i domagać się tego samego wobec nas" - podkreśliła. Inny przedstawiciel środowiska gejowskiego - Chung To z fundacji charytatywnej Chi Heng, walczącej o reformy prawne na rzecz homosweksualistów, powiedział, że nie utożsamia się ze strategią przyjętą przez działaczy. Wyraził przy tym zrozumienie dla ich zatroskania z powodu sprzeciwu Kościoła wobec równych praw dla homoseksualistów. "To, co się wydarzyło, było jedną z wielu dróg do posuwania naprzód sprawy, która sama w sobie zasługuje na uznanie" - podkreślił. Jednocześnie zaznaczył, że "ten rodzaj działań, nastawionych na konfrontację, może zrazić wielu ludzi". Tymczasem aktywista "Rainbow" Noel "Tommy" Chen zaprzeczył, jakoby ta forma protestu łamała prawa wierzących i odmówił przeproszenia bp Zena, dodając, że to raczej biskup powinien wyrazić skruchę. "Weszliśmy do kościoła i na kilka minut przerwaliśmy mszę, ale takiego zachowania my doświadczamy codziennie w naszym życiu" - oświadczył. Skarżył się, że obecnie nie mogą oni żyć publicznie ze swymi partnerami, nie mogą płacić ubezpieczeń za siebie nawzajem i nie mogą być chowani po śmierci razem. "Sprawa małżeństw osób tej samej płci ma wymiar polityczny, nie religijny. Czujemy się pozbawieni nadziei, jesteśmy uciskani i to my żądamy przeprosin" - powiedział Chen.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.