Trzeba uszanować symbole religijne innych wyznań, toteż usunięcie krzyży z miejsc publicznych byłoby znakiem pogardy względem katolików - powiedział jeden z ortodoksyjnych rabinów Rzymu Itzkhak Hazan.
Nawiązał w ten sposób do niedawnych wydarzeń w Ofenie, w której sąd z miasta Aquila nakazał miejscowej szkole usunięcie krzyży. Po krytycznej wypowiedzi wobec tej decyzji prezydenta republiki Carlo Azeglio Ciampiego i wielu włoskich polityków, także środowisko żydowskie Rzymu, reprezentowane przez rabina, jest poruszone tym wydarzeniem. "Nie sądzę, aby usunięcie krzyża ze szkół było posunięciem rozsądnym. Jako Żyd i rabin, to oczywiste, osobiście mogę czuć pewne niezadowolenie w związku z obecnością krzyża, ale nie jest uczciwe czynienie z tego problemu powszechnego" - oświadczył Hazan. Podkreślił, że "każdy musi mieć prawo do posiadania w sposób wolny własnych znaków religijnych w miejscach publicznych", dodając, że przeciwne stanowisko "byłoby rażącym brakiem szacunku dla religii". Krytykując postawę i żądanie Adela Smitha, muzułmańskiego ekstremisty, z którego pozwu sąd wydał wspomniany wyrok, rabin stwierdził: "Musimy uszanować religię danego kraju. Polemika, którą prowadzą środowiska muzułmańskie, nie tylko jest przesadzona, ale wręcz błędna". Jego zdaniem, "mamy tutaj do czynienia z rasizmem w drugą stronę. Zmieniając mentalność, można by się zastanawiać nad dodaniem symboli religijnych, ale nie nad zastąpieniem ich innymi". W ciągu ostatnich dwóch dni spokojna Ofena koło Aquili znalazła się pod reflektorami wszystkich ważniejszych stacji telewizyjnych - zarówno włoskich jak i zagranicznych. Po pierwszym zaskoczeniu jej mieszkańcy zapowiedzieli zdecydowaną reakcję. "Odbierzemy nasze dzieci ze szkoły, przenosząc je do innych, jeśli krzyże zostaną zdjęte" - zagrozili niektórzy rodzice.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.