Wspólna modlitwa, poświęcenie mieszkania, rozmowa o problemach duchowych rodzin, ale także zbiórka pieniędzy - to główne powody, dla których księża odwiedzają parafian. Kapłani z diecezji sosnowieckiej opowiadają KAI o kolędzie.
- Czasami wydaje mi się, że dla 80 proc. parafian kolęda to przykry obowiązek - żali się ks. Karol Malasiewicz, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Sosnowcu, a jednocześnie dyrektor Duszpasterstwa Ogólnego w Kurii Diecezjalnej. Jego zdaniem jest to chyba specyfika Sosnowca. Ks. Stanisław Straż, proboszcz parafii Najświętszego Zbawiciela w Sosnowcu mówi, że poważnym mankamentem wizyty duszpasterskiej jest to, że jedna trzecia rodzin nie przyjmuje księdza. - Czasem przyczyna jest prozaiczna. Ludzie wstydzą się, że nie złożą przy okazji ofiary pieniężnej. A przecież nie to przy kolędzie jest najważniejsze - opowiada ksiądz Straż. Ofiary w tej diecezji wynoszą najczęściej od 10 do 50 złotych. Ks. Leszek Kołczyk, proboszcz parafii św. Antoniego z Padwy w Wojkowicach zauważył, że najwięcej nieprzyjmujących jest w dużych blokach, a prawie wszyscy mieszkańcy domów jednorodzinnych chcą się spotkać z księdzem. Wynika to z tego, że mieszkańcy bloków to zazwyczaj przyjezdni, którzy nie czują związków z parafią. - Są także momenty humorystyczne, zwłaszcza kiedy mężczyźni chowają się przed księdzem. Miałem czasami takie wrażenie, że kogoś w domu brakuje, a za ścianą słyszałem odgłosy, jakby była tam mysz - śmieje się ks. Kołczyk. W 95 proc. mieszkańcy są przygotowani do wizyty duszpasterskiej: na stole stoi krzyż i woda święcona. Podczas spotkania uzupełniana jest parafialna kartoteka. - W tym roku chcemy przenieść dane do pamięci komputera - mówi ks. Zygmunt Woźniak z parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Dąbrowie Górniczej. - W czasie takich odwiedzin wszyscy powinni być szczerzy. Chcę, by wszyscy czuli się, jak w rodzinie, bo parafia jest taką rodziną - podkreśla ks. Emil Ilków z parafii Najśw. Serca Pana Jezusa w Siewierzu. W niektórych mieszkaniach duszpasterze otrzymują zaproszenia na kawę czy herbatę, a sporadycznie - na obiad albo kolację. - Przyznam, że przed wyjściem na kolędę mam obawy przed nieprzyjemnymi rozmowami. Kiedy jednak wracam wieczorem na plebanię, zazwyczaj okazuje się, że były niepotrzebne - zwierza się KAI ks. Leonard Zagórski, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Łazach. Dodaje, że sam stara się w czasie kolędy dużo uśmiechać. - Serdeczność, serdeczność i jeszcze raz serdeczność: to moja dewiza - podkreśla. - Dawniej ludzie częściej wychodzili przed swoje domy oczekując na księdza. Teraz zdarza się to dużo rzadziej - wspomina ks. Bronisław Saługa z parafii Najśw. Maryi Panny Nieustającej Pomocy w Jaworznie Ciężkowicach. - U nas jest zwyczaj, że starsi w czasie kolędy pokazują kartki od ostatniej spowiedzi wielkanocnej. Młodzież i dzieci pokazują natomiast zeszyty z katechezy, które im podpisujemy - opowiada ks. Tadeusz Maj z parafii Podwyższenia Krzyża św. w Wolbromiu. - Ja kładę raczej nacisk na wspólną modlitwę. Mówię też wcześniej: żadnych politycznych tematów. I dostosowują się do mojej prośby idealnie - podkreśla ks. Roman Wojtan z Bydlina. Ksiądz Wojtan prosi też parafian, by pokój, gdzie ma być przyjęty ksiądz, był ogrzany. - Jeśli przejdzie się po kilkunastu nieogrzanych mieszkaniach, można zachorować - wyjaśnia. - W czasie wizyty zwracam uwagę na wszystko to, co niedobrego dzieje się w rodzinach: pijaństwo, sąsiedzkie spory, brak miłości bliźniego. Prócz tego zwracam uwagę na religijność oraz wychowanie religijne dzieci - wyjaśnia natomiast ks. Leszek Styczeń z Sułoszowej. W większości parafii diecezji sosnowieckiej wizyta duszpasterska rozpoczyna się tuż po świętach, a kończy przed feriami zimowymi dzieci i młodzieży. W niektórych największych wspólnotach, jak np. w parafii św. Maksymiliana Kolbego w Olkuszu duszpasterze zaczynają odwiedzać swoich parafian już w adwencie.
Franciszek włączył się w dyskusję nad forsowaną przez prezydenta Macrona legalizacją eutanazji.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.