Film daleki od ducha Ewangelii, niebezpieczny i artystycznie nieudany - tak o "Pasji" Mela Gibsona mówili w Krakowie uczestnicy debaty zorganizowanej przez "Tygodnik Powszechny" i Apollo Film.
Niewyobrażalne cierpienie Chrystusa zmusza wręcz do tego, by po ludzku się z nim utożsamić. - Ci źli są natomiat przedstawieni jako takie kanalie, że jakiekolwiek dobre uczucia wobec nich nie mają sensu - stwierdził. Krajewski dopatruje się w tym sugestii, jakoby to Żydzi byli winni śmierci Chrystusa i - podobnie jak Agnieszka Holland - obawia się socjologicznych, politycznych i religijnych konsekwencji tego filmu. Tym bardziej, że w wielu środowiskach obraz Gibsona może być traktowany jako substytut Ewangelii. Ks. Boniecki przypomniał, że scenariusz filmu Gibsona nie jest oparty na Ewangelii. "Pasja" jest przesycona duchem okrucieństwa, Ewangelie przekazują relacje męki i śmierci Chrystusa w bardzo powściągliwy sposób. Redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" stwierdził, że film jest grubym wypaczeniem ducha ewangelicznego. Zaprotestował stanowczo przeciwko określaniu "Pasji" mianem "rekolekcji z Melem Gibsonem". - Oglądanie okrutnych scen w wygodnym fotelu kinowym to dość podejrzane przeżycie religijne - stwierdził. Jego zdaniem obrazu Gibsona nie można nazwać filmem religijnym, gdyż nie da się z taką dosłownością pokazać na taśmie Tajemnicy. Niepokoi go to, że "Pasja" trafia w podświadomą potrzebę podglądania cierpienia. Filmowej dosłowności nie lubi także prof. Stróżewski. Według niego takie obrazy są albo fałszywe, albo naiwne. - Wolę dzieła, które podprowadzają nas do metafizyki - wyznał filozof. Jego zdaniem "Pasja" jest świadectwem zatracenia estetycznej i moralnej wrażliwości na wartości, a jej recepcja pokazuje, że jeśli ktoś chce do nich przekonywać, musi to robić z "łopatologiczną dosłownością". Agnieszka Holland przyznała, że w kinie przeżycie religijne jest możliwe, ale rodzi się ono przez poczucie więzi z transcendencją, doświadczanie sensu, piękna i miłości w obrazach, które niekoniecznie odwołują się wprost do treści religijnych. Reżyserka podkreśliła, że Mel Gibson jest zakładnikiem współczesności, "baronem hollywoodzkiego kiczu". To widać w konstrukcji filmu, biorącej się z pompatycznych konwencji kina rodem z Hollywood. Istotą tej konwencji jest także upraszczające traktowanie bohaterów, zwłaszcza negatywnych. Jej zdaniem Żydzi w "Pasji" pokazywani są jak postaci rodem z kreskówek. Takie ujęcie jest nie do przyjęcia, gdyż sprawa nie dotyczy tylko Żydów sprzed dwóch tysięcy lat, ale sięga do wielowiekowych dziejów Kościoła, historii Europy i jej stosunku do narodu żydowskiego. Holland podkreśliła, że po Holocauście nie wolno pozwolić sobie na uproszczenia i karykaturalne ujęcia Żydów. - To byłoby zaprzepaszczenie kilkudziesięciu lat wysiłków Kościoła na drodze dialogu z Żydami - uważa reżyserka. Takie niebezpieczeństwo widzi też prof. Stróżewski. Jego zdaniem w Polsce mentalność przeciętnego katolika wciąż jeszcze jest przedsoborowa, więc film trafia na podatny grunt. Filozof ostrzegł, że jeśli ktoś po obejrzeniu "Pasji" rzeczywiście uwierzy, iż Żydzi są winni śmierci Chrystusa, to może to być bardzo groźne.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.