Europa to "wydarzenie", które przekracza czas i geografię. Trzeba przypomnieć jej korzenie: Areopag, Jerozolimę i Golgotę, a odrzucić "rozum oświecony przez samego siebie" - mówił prof. Stanisław Grygiel, streszczając papieską wizję starego kontynentu w czasie obrad V Zjazdu Gnieźnieńskiego.
Europa według Jana Pawła II to nie mały półwysep wielkiego azjatyckiego kontynentu, ale "wydarzenie, które nie mieści się ani w zakreślonych dla niej geograficznych granicach, ani nie pozwala się zamknąć w polityczno-ekonomicznych układach" - mówił Grygiel. Europa tworzy się - mówił za Papieżem - "wychodząc na spotkanie innym narodom, innym kulturom, innym cywilizacjom". Inne kraje oraz kontynenty oczekują od niej odważnych przedsięwzięć, niezbędnych do budowy sprawiedliwego i braterskiego świata. Co więcej - Europa skupiona tylko na sobie nie byłaby sobą, tylko przedmiotem polityki i ekonomii. Tak rozumiana Europa przewyższa Europejczyków, którzy muszą ciągle do niej dorastać. - "Homines fabri", czyli tak zwani "prości robotnicy", utożsamiający dojrzewanie osoby z doskonaleniem narzędzi produkcji, stanowią śmiertelne zagrożenie dla Europy - stwierdził Grygiel. Jego zdaniem Europa "dzieje się" w ludziach, którzy wytwarzając przedmioty niezbędne do lepszego życia, szukają jednocześnie czegoś więcej - "tego, bez czego wpada się w chaos". Grygiel zauważył, że Jan Paweł II myśli o Europie jak o roślinie, dla której trzeba przygotować grunt. - Przyszłościowy charakter słowa kultura (łac. cultura to imiesłów czasu przyszłego) wskazuje na rozciągające się przed nami pola uprawne, zadane nam do pracy - powiedział mówca. Przy różnych okazjach Papież przypomina, że Europa zapuściła korzenie nie tylko w ziemi, ale także i w niebie. - Dlatego Europejczyk jest o tyle Europejczykiem, o ile jest świadkiem ziemi i nieba. Jeśli zapomni o początkach Europy, przekształci jej historię w historię postępu produkcji młotków, mydełek oraz instrukcji, jak ich używać - mówił. Historia Europy to historia wolności, rozpoczynająca się w Grecji, ukierunkowana przez "jerozolimskie proroctwo" i znajdująca swoje spełnienie "na krzyżu wbitym w ziemię Golgoty". - Europa odsłania się w całej krasie swojej tożsamości dopiero w spotkaniu helleńskiego pragnienia prawdy, bez której wolność może być tylko swawolą, i Osoby zapowiadanej przez jerozolimskie proroctwo - powiedział Grygiel. - Dlatego kto uderza w proroctwo, uderza także w rozum. I odwrotnie: kto uderza w rozum, uderza także w proroctwo, bo proroctwo otwiera rozum właśnie na to, co go przewyższa, a bez czego potrafi on być logiczny, ale tylko do pewnego stopnia - zauważył. Golgota Syna Bożego nie jest dodatkiem do Areopagu mędrców i do Jerozolimy proroków. Mędrzec i prorok odnajdują siebie dopiero w Miłości przybitej do krzyża. - Historia Europy zlewa się tak dalece z historią ewangelizacji, że dopiero przykazanie: "Idźcie /.../ i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Mt 28, 19), pozwala dostrzec zarówno sens greckiego wychodzenia poza granice polis, jak i sens wezwania Abrahama w Charanie przez Głos Pana - stwierdził. Wewnętrzna jedność Areopagu, Jerozolimy i Golgoty sprawia, że - jak mówi Jan Paweł II - "kryzysy człowieka europejskiego są kryzysami człowieka chrześcijańskiego", a "kryzysy kultury europejskiej są kryzysami kultury chrześcijańskiej". - Wystarczy posłuchać, jak pusto dźwięczą w "oświeceniowym" wydaniu takie słowa jak człowiek, wolność, równość i braterstwo, żeby przekonać się, iż bez Ojca nie znaczą one nic, bo znaczyć mogą wszystko - zauważył prelegent. Oświecenie utożsamiło je z matematycznymi równaniami, o których układach decydują doraźne interesy. Wielkie Nic, podniesione do godności zasady życia przez rozum "oświecony" przez samego siebie, znosi wszystkie różnice, począwszy od różnicy seksualnej, a skończywszy na różnicy między człowiekiem a Bogiem. - Ten, kto stracił wszystko prócz rozumu, nie dostrzega, że kulturowy skarbiec Europy, do którego należą takie wartości jak godność osoby ludzkiej, sakralny charakter życia, znaczenie rodziny, rola wychowania, wolność myśli, słowa i wyznawania swoich przekonań bądź swojej religii, praca pojmowana jako uczestnictwo w dziele stworzenia, autorytet państwa rządzonego przez prawo i przez rozum, jest skarbcem synów Boga, a nie bogów - podkreślił Grygiel. - Poddając się racjonalizmowi, Europejczycy tracą zdolność jednoczenia się, bo nie pielgrzymują jeden do drugiego, lecz do wyobrażeń i hipotez, jakie tworzą o sobie nawzajem - uważa. Zamiast tworzyć społeczeństwo osób, czynią z siebie "tłum kalkulujących i skalkulowanych jednostek". Nędza samotności nie pozwala im dostrzec w zawierzeniu się człowieka człowiekowi, a nawet i samemu Bogu nic więcej niż prywatną, sentymentalną naiwność. Jeśli Europa ma być Europą, jej "turystykę intelektualną", musi zastąpić pielgrzymka do źródeł. Niebezpieczeństwo rozumu oświeconego przez samego siebie będzie stale zagrażać Europie - przyznał Grygiel. Ale dzisiaj odnosi się wrażenie, że opadła ona tak dalece z duchowych sił, że będzie jej trudno być Europą. - Aby jej pomóc, trzeba wznieść się na wyższy poziom, tam, gdzie realizm i świętość tworzą jedną całość - stwierdził. - Ale czy Europejczycy będą mieli na tyle odwagi, żeby zawierzyć się wezwaniu łaski?
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.