Reklama

Gorliwi tępiciele chwastów

A Jezus mówił, by poczekać aż do żniwa.

Reklama

Ksiądz Jacek Stryczek. Pamiętamy go? Pamiętamy historię oskarżania go o niecne praktyki w Szlachetnej Paczce? Miało być 750 świadków. Ksiądz został usunięty ze stworzonej przez siebie inicjatywy, wylały się na niego hektolitry pomyj. Minęły lata, prokuratura – po raz drugi – śledztwo umorzyła. Bo mimo tych niby setek świadków nie ma dowodów...

Winni tej nagonki zapewne winni się nie czują. A powinni. Tyle że jak się sumienie sprzedało... Mniejsza o to. Dziś ks. Stryczek opowiada w mediach, także społecznościowych, o tym, co przeżył przez ostatnie lata; jak sytuacja fatalnie odbiła się także na jego zdrowiu fizycznym. To nie byle co: wiadomo, że takimi działaniami można człowieka zabić; wpędzić do grobu – jak to się mówi. Najsmutniejsze w tych jego wspomnieniach wydaje mi się to, jak zareagowało na te wszystkie rewelacje jego otoczenie. Odsunęli się od niego – tak wspomina ks. Stryczek. Uwierzyli oszczerstwom? Myślę, że może nawet i nie.  Może raczej chodziło o to, że kontakt z takim poranionym człowiekiem  jest trudny. Naprawdę trudny. Gdy jednak taki poraniony zostaje sam...

Skąd ja to znam? No właśnie...  Zwróćmy jednak uwagę, że my, ludzie nie znający sprawy, a tylko przyglądający się z daleka temu co się dzieje, bywamy w takich sytuacjach skłonni szybko wydawać wyroki. Zbyt szybko. Zakładamy – jak się okazuje niesłusznie – że skoro ktoś oskarżenie wysunął, to coś w tym musi być. Bo przecież nie można tak całkiem mijać się z prawdą. Takiemu podejściu zapewne przysłużyło się też i to, że nieraz już zaprzeczano różnym doniesieniom o skandalicznym zachowaniu różnych księży, a potem okazywało się, że było inaczej.  Tym więc, którzy naprawdę są niewinni, bronić się znacznie trudniej. To jednak nasze ostrożne podejście, skłonne do dawania, przynajmniej częściowo, wiary oskarżeniom, nie jest dobre. Bo niby w imię zachowania obiektywizmu – jak, skoro o sprawie nie wiemy więcej, niż napisano – krzywdzimy. 

Pierwszą chyba sprawą, przy której jako społeczeństwo zauważyliśmy, że tego typu oskarżenia mogą być całkiem wyssane z palca, były te, które wysunięto pod adresem naszego świętego papieża, Jana Pawła II, wtedy jeszcze Karola Wojtyły. Dopiero wnikliwe dziennikarskie śledztwo ujawniło, że to zmyślenia wymieszane z insynuacjami. Niestety, chyba niewiele nas to nauczyło. Dalej uważamy, że skoro są oskarżenia, to coś w tym musi być. Otóż nie musi. Kłamstwo stało się już tak bezczelne, że wystarczy mu luźny związek z faktami. Musimy zdawać sobie z tego sprawę. 

Niestety, widzę to. Widzę, jak wierzący, ludzie Kościoła można powiedzieć, zbyt szybko i zbyt łatwo dają wiarę takim rewelacjom. Jakby się bali, że jeśli trochę dużej wstrzymają się z sądem, poczekają na wyjaśnienia, to staną po złej stronie sporu. Jakby uważali za swój moralny obowiązek odciąć się. Przedstawić, jako ci lepsi, niczym nie pobrudzeni. Jako sojusznicy tych, którzy (niesłusznie!) czują się zgorszeni. Jako zaczątek „Kościoła idealnego”, z którego trzeba szybko wyplenić chwasty... Tyle że nie bardzo znają się chwastach. I widzą je tam, gdzie ktoś im – zgodnie z prawdą czy nie – palcem pokaże.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
25°C Wtorek
wieczór
23°C Środa
noc
18°C Środa
rano
25°C Środa
dzień
wiecej »