Grupa senatorów, głównie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy, zaproponowała likwidację Funduszu Kościelnego.
Ich zdaniem przyniosłaby ona budżetowi państwa oszczędność 78 mln zł. Z Funduszu korzystają wszystkie Kościoły i związki wyznaniowe. "Inicjatywę tę przyjmuję ze zdziwieniem - powiedział KAI sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Piotr Libera. - Moim zdaniem sprawa ta mogłaby być ewentualnie omawiana w ramach kompetentnych gremiów kościelno-rządowych, dlatego że wchodzi ona w szeroki zakres problemów związanych z uregulowaniem statusu materialnego Kościoła w Polsce". "Konferencja Episkopatu Polski w rozmowach z przedstawicielami rządu w minionych latach postulowała, żeby włączyć temat Funduszu do ogólnej dyskusji nt. uregulowania statusu materialnego Kościoła w Polsce. Uniemożliwiałoby to wykorzystywanie sprawy Funduszu Kościelnego do doraźnych rozgrywek politycznych. Jednak na skutek kolejnych zawirowań politycznych ta sprawa nie została podjęta przez stronę rządową" - powiedział bp Libera. Projekt ustawy przewidującej likwidację Funduszu Kościelnego został skierowany 29 lipca do trzech komisji senackich: Ustawodawstwa i Praworządności, Gospodarki i Finansów Publicznych oraz Polityki Społecznej i Zdrowia. Projektodawcy chcą, aby komisje jak najszybciej zajęły się tą sprawą. Fundusz Kościelny powstał w 1950 r. po przejęciu przez państwo dóbr kościelnych na mocy tzw. ustawy o "dobrach martwej ręki". Środki publiczne z Funduszu służą dofinansowaniu ubezpieczeń osób duchownych, które nie są zatrudnione na podstawie umów o pracę w ramach systemu ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych, co umożliwia im uzyskanie najniższej emerytury. Są też przeznaczane na dotacje wspierające zabezpieczenie zabytkowych obiektów sakralnych i zabezpieczenie stanu technicznego obiektów kościelnych służących pożytkowi publicznemu, ogółowi społeczeństwa.
Najnowszy raport UNICEF opublikowany z okazji Światowego Dnia Dziecka.
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem
Władze Litwy poinformowały, że chodzi o rodzaj "ataku hybrydowego".
Powodem są zerwane przez konary linie energetyczne oraz ich oblodzenie.
Spory terytorialne zostałyby rozstrzygnięte dopiero po zawieszeniu broni